Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.


Modlitwa Inna Niż Wszystkie
150 intencji – sesja prenatalna, poród, okresu dzieciństwa, dorastanie

3 filmy pt: „Intencje oczyszczane w pokłonie. Pytania i odpowiedzi” cz. 1-3. Link

3 Filmy pt: Bałwochwalstwo w religiach oraz jego negatywne skutki dla duszy oraz osobowości cz. 1-3. Rozważania. Link

Procedurę omówiłem w zbiorczym art. pt. ,,800 intencji do oczyszczenia” Link

Film instruktażowy jak pracować z Intencjami, nawykami, transami. Link
Inspiracją do napisania intencji, nawyków, potrzeb stał się artykuł dotyczący sesji prenatalnej dostępny na stronie
http://www.drogaswiatla.pl/?odreagowanie-obciazen-%28sciaga-dla-regreserow%29,40
Wiele osób z ich własnymi Duszami pracuje nad uwalnianiem obciążeń z poprzednich wcieleń zapominając o tych jakie nadal są żywe, świeże z obecnego wcielenia Duszy.
Jako dziecko mogłeś zapamiętać wiele nieprzyjemnych sytuacji jakie wywołały szok bądź zostały wypchnięte ze świadomości a nadal oddziałują na życie twoje oraz twojej Duszy.

INP dot. sesji prenatalnej, porodu, okresu dzieciństwa

Pilnujmy, aby angażować własną duszę w każdym zdaniu modlitwy

1. naszego blokowania nas i bycia blokowanym przy porodzie i przed porodem
2. naszego bycia blokowanymi przez grupy astralne i astralne istoty, obce dusze, innych ludzi
3. naszego przychodzenia na świat z zablokowanymi energiami, czakramami, ciałami energetycznymi
4. naszego poczucia przymusu do wcielenia się
5. naszego poczucia, że musimy wybrać matkę o takich wibracjach a nie innych
6. naszego poczucia, że wybrana mama nam zniknie
7. naszego odnowienia starych obciążeń przy mamusi
8. naszego przekonania, że przy mamusi tylko zrealizuje misje, zobowiązania karmiczne
9. naszego ściągania rodziców o określonych wzorcach seksualnych
10. naszego pamiętania emocji rodziców podczas naszego poczęcia
11. naszego przejęcia wzorca oczekiwania, podniecenia na seks od ojca i matki
12. naszego przejęcia wzorca od matki by w seksie, grze miłosnej, w życiu zachowywać się jak ona
13. naszego przejęcia wzorca od matki jak w seksie powinien zachowywać się mężczyzna
14. naszego przejęcia wzorca od matki jak powinien wyglądać jak seks
15. naszego przejęcia wzorca od matki, że idealny partner w seksie ma być taki jak nasz ojciec
16. naszego przejęcia wzorca gry wstępnej od ojca
17. naszego przejęcia wzorca od ojca, że seks idealny jest tylko z kobietą taką jak mamusia
18. naszego przejęcia wzorca od ojca jak wygląda cudowny seks
19. naszego przejęcia lęku przed seksem od rodziców
20. naszego przekonania, że jak mamusia jest w ciąży to teraz rodzice mogą uprawiać seks bez ograniczeń, bez zahamowań
21. naszego odczucia presji seksualnej mamusi jakie mamy być, jaką mamy mieć płeć i wygląd
22. naszego odczucia presji seksualnej ojca jakie mamy być, jaką mamy mieć płeć i wygląd
23. naszego odczuwanego lęku że może nam coś się zdarzyć podczas rodziców stosunku seksualnego
24. naszej odczuwanej presji na tatę przez mamę, że powinien ograniczyć się z seksem bo może nam się coś złego stać
25. naszej odczuwanej presji na mamę przez tatę, że nam nic się nie stanie, że jeszcze może się wyżyć
26. naszej odczuwanej złości rodziców na nas, że jak rozwijamy się w łonie mamy to oni muszą się ograniczać w seksie
27. naszego przejęcia wzorca złości, wściekłości ojca na abstynencję seksualną z powodu naszego rozwijania się w łonie mamy
28. naszego przejęcia wzorca złości, wściekłości mamy na abstynencję seksualną z powodu naszego rozwijania się w jej łonie
29. naszej złości na ojca, że nas szturcha
30. naszego przeświadczenia, że po porodzie nasze życie będzie wypełnione tymi wzorcami, napięciami seksualnymi
31. naszego bycia zapłodnionym
32. naszego zagnieżdżania się w macicy mamy jako świadome jajeczko
33. naszego atakowania przez mamusię w czasie zagnieżdżania się naszego jako jajeczko w macicy
34. naszego doświadczanie oporu przez mamusię po naszym zagnieżdżeniu się w macicy
35. naszego bycia źle przyjętym przez matkę, która uświadomiła sobie że jest z nami w ciąży
36. naszego bycia w łonie mamy
37. naszej przestrzeni w łonie mamy
38. naszego odbioru informacji z łona matki
39. naszego odrzucenia przez ściankę macicy mamusi
40. naszego strachu, że zginiemy jak się nie zagnieździmy w ściance macicy mamusi
41. naszych problemów z zagnieżdżeniem w ściance macicy
42. naszego bycia niszczonym przez trucizny w pokarmie dostarczanym w łonie matki
43. naszego przyjmowania zdrowego pokarmu w brzuszku mamusi
44. naszego przyjmowania doświadczeń, emocji mamusi w pierwszym/drugim… miesiącu ciąży
45. naszego podejmowania decyzji w kolejnych miesiącach naszej ciąży
46. naszego przyjmowania wzorców od matki ojca w kolejnych miesiącach naszej ciąży
47. naszego odczuwania emocji mamy kiedy podejrzewała że coś jest nie tak, że okres się jej przedłuża
48. naszego odczuwania strachu matki, która uświadomiła sobie, że jest z nami w ciąży
49. naszego przejmowania się reakcją tatusia, że mamusia jest z nami w ciąży
50. naszego przejmowania się reakcją innych istot, na to że mamusia jest z nami w ciąży
51. przejmowanie od mamusi otoczenia wzorców zachowań, poglądów, schematów/skryptów na życie
52. przejmowanie od tatusia wzorców zachowań, poglądów, schematów/skryptów na życie
53. przejmowanie od otoczenia, innych istot wzorców zachowań, poglądów, schematów/skryptów na życie
54. naszego brania na nas obciążeń mamusi i tatusia
55. naszego brania na nas chorób rodziców, dziadków, krewnych
56. naszego walczenia w brzuszku mamusi z innymi duszami
57. naszego odczuwania emocji mamy wobec ojca kiedy postanowiła powiedzieć, że jest z nami w ciąży
58. naszego odczuwania, przyjmowania na siebie decyzji ojca wobec nas kiedy byliśmy w brzuszku mamusi
59. naszego odczuwania, przyjmowania na siebie decyzji matki wobec nas kiedy byliśmy w brzuszku mamusi
60. naszego odczuwania lęku mamy że urodzimy się nienormalni, chorzy
61. naszego odczuwania lęku mamy, że urodzimy się jako kaleka
62. naszego przejęcia lęku mamy przed porodem, przed naszym urodzeniem
63. naszego bycia zadymianym papierosami, zatruwanym alkoholem i narkotykami w brzuszku mamusi
64. naszego doświadczania szoków, stresów w brzuszku mamusi
65. naszego doświadczania napięć, boleści w brzuszku mamusi
66. naszego doświadczania uderzeń w brzuch mamusi
67. naszych ruchów w brzuchu mamusi
68. naszego doświadczania radości, spełnień, szczęścia w brzuchu mamusi
69. naszego doświadczania seksu rodziców i orgazmu w czasie pobytu w brzuszku mamusi
70. naszego dostrajania się do napięcia seksualnego, do podniecenia tatusia i mamusi
71. naszego cieszenia się z obecności mamusi i tatusia
72. naszego rozmawiania z mamusią i tatusiem oraz ich Duszami
73. naszego kopania mamusi i tatusia, boksowania się z nimi
74. naszego przyjmowania nawyków żywieniowych od mamusi
75. naszego rozwoju w życiu płodowym
76. naszego odbioru nas przez matkę w życiu płodowym
77. naszego odbioru nas przez ojca w życiu płodowym
78. naszego odbioru nas przez wszelkie istoty w życiu płodowym
79. naszego odbioru seksu matki w życiu płodowym
80. naszego pobierania pokarmu od matki w życiu płodowym
81. naszego funkcjonowania organizmu w życiu płodowym
82. naszego porodu
83. naszego szoku porodowego
84. naszego przyjęcia impulsu porodowego
85. naszego przechodzenia przez kanał rodny
86. naszego bycia miażdżoną w brzuszku mamusi, naszego bycia zabijaną
87. naszych blokad pamięci, które założyłyśmy, aby nie pamiętać o porodzie
88. naszego poczucia winy, że zadałyśmy ból mamie
89. naszych przyjętych wzorców walki oraz wszelkich innych podczas porodu
90. naszego rodzenia się u rodziców z blokadami DDA, z karmą żołnierzy, prostytutek
91. naszego rodzenia się u rodziny ze zboczeniami seksualnymi
92. naszego porodu z wysiłkiem dla matki
93. naszego porodu vakum
94. naszego porodu kiedy przedwcześnie wypłynęły wody płodowe
95. naszego przedwczesnego porodu
96. naszego cesarskiego cięcia
97. naszego przyjęcia nas przez lekarza, pielęgniarki, rodziców przy naszym porodzie
98. naszego nastawienia do ludzi i świata, życia po naszym narodzeniu
99. naszej reakcji na pierwszy obraz, dźwięk, słowo
100. naszego przecięcia pępowiny przez lekarza
101. naszego bycia bitym przez lekarza
102. naszego oddzielenia od mamy po porodzie
103. naszego pobytu na Sali noworodków
104. naszego odbierania innych noworodków na Sali
105. naszego bycia brzydkim/ pięknym niemowlakiem
106. naszego bycia odrzuconym po urodzeniu
107. naszego bycia oddzielonym od matki po urodzeniu
108. naszego rozwoju od niemowlęctwa
109. naszego bycia karmionym piersią
110. naszego bycia karmionym butelką
111. naszego bycia karmioną sztucznymi pokarmami zamiast matczynym mlekiem
112. naszego bycia przekarmianym
113. naszego treningu czystości
114. naszej nauki mówienia
115. naszej nauki chodzenia
116. naszej zabawy jako dziecko
117. naszego odczuwanego podniecenia seksualnego jako dziecko
118. naszej zabawy w ‘doktora’ i inne seksualne gry z dziećmi
119. naszej zabawy w ‘doktora’ i inne seksualne gry z rodzeństwem, dorosłymi
120. naszego kontaktu z ojcem jako dziecko, a także w późniejszych okresach życia
121. naszego kontaktu z matką jako dziecko, a także w późniejszych okresach życia
122. naszego kontaktu z rodzeństwem
123. naszego kontaktu z krewnymi, bliższą i dalszą rodziną
124. naszego bycia zostawianym pod czyjąś opiekę
125. naszego uczęszczania do żłobka
126. naszego uczęszczania do przedszkola
127. naszego uczęszczania do szkoły
128. naszych pierwszych kontaktów z otoczeniem, z innymi istotami
129. naszego nawiązywania kontaktów społecznych
130. naszych otrzymywanych zabawek
131. naszego spędzania wolnego czasu jako dziecko
132. naszej nauki
133. naszego przyswajania wiedzy
134. naszej posiadanej wiedzy
135. naszej przejawianej inteligencji
136. naszego przejawiania umiejętności
137. naszego rozwijania zainteresowań
138. naszej realizacji marzeń
139. naszej pamięci
140. naszych zdolności manualnych
141. naszego przejawu geniuszu
142. naszego wyróżniania się na tle innych istot
143. naszego odbioru inteligencji, mądrości, wiedzy innych istot
144. naszego bycia mądrą, rozumną istotą
145. naszej spontaniczności
146. naszego przejawiania wewnętrznego dziecka
147. naszej pamięci pierwszej miłości
148. naszej pamięci pierwszej miesiączki/wytrysku nasienia
149. naszego okresu dojrzewania
150. naszego uczęszczania na zajęcia poza lekcyjne
151. naszego uczęszczania na dyskoteki, imprezy, spotkania towarzyskie
152. naszego uczęszczania do liceum/technikum/szkoły zawodowej
153. naszego uczęszczania na zajęcia/lekcje z…… (np. chemii, matematyki etc)
154. naszego pisania prac pisemnych
155. naszego wypełniania obowiązków jako uczeń, student
156. naszego okresu życia studenckiego
157. naszego odbioru nas przez nauczycieli
158. naszego odbioru nas przez inne istoty
159. naszego odbioru innych istot


Opublikowano: 30/09/2012
Autor: s_majda


Komentarze

Dodaj komentarz

Ten wpis ma 13 komentarzy

  • Sławomir M. pisze:

    Czy po przerobieniu ( oczyszczeniu albo rozkodowaniu i skasowaniu ) intencji dot. sesji prenatalnej wystarczy modlitwa uwalniająca aby pozbyć się obciążeń z tamtego okresu czy konieczna jest także sesja regresingowa ? z otrzymanego listu

    Sesja regresingowa może polegać na uwalnianiu się od wzorców danych od obecnych rodziców. I na to poświecimy kilka miesięcy czasu, ale jak uwolnienie ma się dokonać i przez kogo- tego nie będziemy dociekać w sesji. zatem skutki PRAKTYCZNE pozostaną znikome. Jeśli odczuwa Pan taką potrzebę to można na taką sesję się udać.

    Mimo wszystko należy przerobić intencje, nawyki, potrzeby a potem można odsłuchiwać modlitwy prenatalnej.

    Również wypadałoby wykonać pokłon uzdrawiający relacje z bliźnimi np. dawnym matkom, ojcom, lekarzom jacy przyjęli nasz poród itp (piszę w liczbie mnogiej, ponieważ biorę pod uwagę również poprzednie inkarnacje Duszy).

  • s_majda pisze:

    Czy mogę zamiast imion Kriszna, Wisznu itp wstawić tekst "moja matka".

    Jest też modlitwa o uwolnieniu od wpływu brata karmicznego – właściwie każde zdanie z tej modlitwy pasuje do tego co czuję w kontakcie z matką. Ewentualnie "zerwanie umów z duszą".

    Chcę nagrać sobie taką modlitwę i odsłuchiwać tak jak inne. Proszę podpowiedzieć mi która z tych modlitw będzie lepsza żeby znormalizować kontakt z rodzicielką.

    Najszybciej i to w ogromnej emocjonalnej dawce prawda pokaże się przy użyciu słów nie matka ale ,,moja mamusia". Tamtych też bym pozostawił również kontekstowo z uwagi na wcześniejszą możliwość uznania mamusi za żywego boga.

  • Sławomir M. pisze:

    [10:47:53] KASIA: wiesz tak patrzyłam wczoraj np. na mojego siostrzeńca…. pogubiony człowiek, szkoda mi go trochę, ale jedyne co mogę zrobić to modlitwa wstawiennicza. Zupełnie inaczej patrzę dzięki Wam na otaczający mnie świat
    [10:48:08] Mirka : modlitwa wstawiennicza ok ale rozmowa z nim ważna, bo będzie potem że nie zaingerowałaś w materii
    Ostatnio miałam taką sprawę
    Dobrze, że zaingerowałam, opowiedziałam o reinkarnacji, Duszach i ich woli a osobowość Duszy spytała ,,czemu wcześniej nie powiedziałaś?,,
    A jego Dusza z początku była na nie- by nie ruszać tematu, nie rozmawiać
    Na początku może się stawiać- a to naturalne bo ,,za dużo pracy,, a lepiej narzekać, bo jak się zrozumie trzeba będzie coś zrobić by zmienić stan beznadziei 
    [10:49:56] KASIA: tak
    [10:50:03] Mirka : ale by osobowości uzmysłowić opory Duszy- ważna rzecz
    [10:56:08] KASIA: proszę wiec zawsze o opiekę i zdrowie dla nich, boska laskę i boska opiekę
    [10:57:02] Mirka : modlitwa wstawiennicza jak najbardziej- tylko trzeba wiedzieć jak ją wymówić by nie było komplikacji
    aby nie było uwikłań, komplikacji- reakcji nieprzyjaznych itp. prośba o uzupełnienie luk, Stwórcy korekty, powiem na własnym przykładzie z modlitwą wstawienniczą. Tak poszło światło, że na drugi dzień osobowość Duszy za którą się wstawiłam znalazła się w szpitalu bo trafiła na opory w ciele fizycznym, dlatego teraz proszę przed wypowiedzeniem modlitwy wstawienniczej o uzupełnienie luk, proszę Stwórcę o korekty, a także o to aby dana istota otrzymała dary według Stwórcy kryteriów. jak na Jego kryteria w modlitwie wstawienniczej nie powoła się istota za jaką się wstawiasz w modlitwie może być agresywna, albo brać tyle światła- jest taka zachłanna że nie patrzy na osobowości blokady i potem komplikacje
    [10:58:06] KASIA: …no tak, uważać na słowa

  • s_majda pisze:

    Chcę Cię jeszcze zapytać o pokłon uzdrawiający relację- chodzi mi o to, że robiłam kilka razy pokłon wobec mojego syna i ta relacja nadal nie jest fajna, co to może oznaczać. Wydaje mi się, że powiedziałam wszystko co leżało mi na sercu i nie wiem co jeszcze mogłaby mówić, żeby relacje się polepszyły.

    [11:55:19] Sławomir Majda: IN

    [11:55:35] Sławomir Majda: jak coś nie gra to tylko IN

    [11:56:19] Agnieszka : rozumiem

    [11:56:32] Agnieszka : dzięki

    [12:10:34] Sławomir Majda: o rozpisz In matka syn

    [12:11:08] Sławomir Majda: jakie krzywdy jemu mogłaś zrobić kiedykolwiek począwszy od boleści porodowych

    [12:17:38] Sławomir Majda: np bycia nadopiekuńczą, tępą, ograniczoną umysłowo matka/ojcem/ rodzicem/ wychowawcą naszych i cudzych dzieci i całych ich pokoleń// sprawiania cierpienia własnym dzieciom przy porodach i w ciąży oraz przy ich wychowywaniu// czepiania się własnych i cudzych dzieci// zapinania synusiowi rozporka publicznie/pokazywania słabości dzieci publicznie i nie tylko

    [12:19:10] Agnieszka : o to mocne, nie przyszłoby mi to do głowy. Jeśli masz jakiegoś gotowca, to chętnie kupię

    [12:29:06] Sławomir Majda: a nie- ty pomyśl

    [12:30:48] Agnieszka : hm, szkoda, w tym życiu nie rodziłeś 😉

    [12:31:10] Sławomir Majda: ale miałem odreagowania rodzenia własnych dzici ze 100 w sesji regresjii, nawet bliźniaki

    [12:31:34] Sławomir Majda: to pisz te IN i pytaj na bieżąco, najlepiej z głowy

    [12:33:28] Sławomir Majda: a potem z gogli

    [12:33:43] Sławomir Majda: ale nie tylko same synusie, lecz i córki

    [12:35:31] Agnieszka : no właśnie google, a podpowiesz jakie hasła można wpisać, żeby coś konkretnego na ten temat znaleźć

    [12:35:53] Agnieszka : no pewnie, że nie tylko synusie

    [12:38:38] Sławomir Majda: nadopiekuńcza matka, cierpeinia dzieci

    [12:38:55] Sławomir Majda: toksyczni rodzice

    [12:39:04] Agnieszka : o super, dzięki

    [12:40:06] Mirka nadopiekuńczą, tępą, ograniczoną umysłowo tu by były konkrety- nadopiekuńczymi czyli co robią dziecku (osobowość, Dusza)

    tępymi bo….. (cechy charakteru, zachowanie)

    ograniczonymi umysłowo bo…..

    bo dla Duszy znów- ,,a to nie jest nadopiekuńczość a ,,miłość,,,, – a dziecko zamknięte w pokoju by nie wychodziło

  • Sławomir M. pisze:

    Dzieci, TV, kryształowe dzieci

    [12:55:29] Asia: Tak mi teraz przyszło że wiele bajek dla dzieci jest dla nich nie zdrowe, w sensie negatywnych kodów do podświadomości.
    [12:59:02] Mirka : nie dla podświadomości a dla Duszy. Przecież łapie wzorce z TV, ale z reguły dzieci mają Dusze jakie inkarnują milion wcieleń a nawet jak pierwsze to ma niezłe brzemię z astralu, więc co oglądają w TV to dostosowane do ich wzorców jakie wzmacniają energetycznie
    [13:01:58] Asia: To teraz jest o wiele gorzej dla dusz dzieci, no chyba że mają rodziców mających świadomość jaki jest koszt oglądania TV i sadzania przed TV dzieci.
    [13:02:29] Mirka : wszystko w umowach, dostrojenie do rodziców i rezonans obciążeń między dziećmi a rodzicami jest prawie taki sam więc…. realizują się dzieci i ich nieprzytomne Dusze. Co ciekawe, mało jest dzieci jakich Dusze identyfikują się z ich własną inkarnacją w wieku dziecięcym, czyli Dusza takiego miesięcznego dziecka może przejawiać się jako 40 letni chłop, więc relacje z matką mogą być na dzień dobry skazane na niespełniania, na klęski, bo na poziomie Duszy nie dostaje matczynej miłości i potem wyrzuty są ze strony osobowości dziecka do osobowości matki jaka stara się wychować porządne dziecko, dać miłość a na poziomie Dusz- nieprzytomność, nawalenie, brak uczucia
    Zresztą jak ma Dusza matki przytulić do piersi 40 letniego chłopa i go wykarmiać (na poziomie Dusz)- jak jedno drugie odrzuca i czasami wzajemnie, bo na podstawie umowy się dogadali, rezonansują z podobnymi wzorcami
    [13:07:56] Asia: tak, u niektórych dzieci to nawet bardzo widać, taki brak dziecięcej lekkości, typowy stary malutki a ludziom zwykle kojarzy się to z niezwykłą mądrością dziecka. A co ze słynnym tematem kryształowych dzieci?
    [13:10:00] Mirka : jakieś zdolności wykazują jakie przecież wszystkie Dusze mają a że teraz świat bardziej otwarty na takie talenty i dary to starają się rodzice ich nie tłumić i wręcz afiszują się mądrością dziecka jaka wynika np. z opętania, z jasnowidzenia czegoś przez Duszę dziecka (czasem przez telebimy) niektóre dzieci kryształowe miały poprzednią inkarnację w kosmosie a reszta i tak na ziemi, kto tu inkarnuje raz jest związany z ślubowaniami Amitaby oraz strażnikami inkarnacyjnymi jacy pilnują by wrócili znów na ziemię.
    [Dusze mogą na przemian inkarnować na Ziemi, gdzieś w kosmosie gdzie za pomocą gadżetów- nowych obciążeń otwierają się na dary] [ale jakim kosztem….]

  • Sławomir M. pisze:

    Materiały na intencje dotyczącej relacji macierzyństwo, ojcostwo

    Intencje pokrewne w takich temat jak:

    -dotyczące męskości

    -sesja prenatalna

    -Modlitwa o dziecko. (+Intencje w tej sprawie)

    W osobnym pliku

    -aborcja, macierzyństwo

  • Sławomir M. pisze:

    Do intencji warto dodać kwestię taką jak poród lotosowy.

    Poród lotosowy – poród, w czasie którego nie odcina się pępowiny. Noworodek przez jakiś czas jest połączony z łożyskiem. Później łożysko schnie i odpada samoistnie.

    W 2009 roku lekarze potwierdzili, że poród lotosowy w porównaniu z tradycyjnymi sposobami prowadzenia porodów, nie jest zagrożeniem dla zdrowia lub życia dziecka. Proces naturalnego odpadnięcia pępowiny trwa od trzech do dziesięciu dni po porodzie.

    Zjawisko zapoczątkowała Clair Lotus Day, która poszukiwała porodu najmniej stresującego dla dziecka. 1974 roku na świat przyszedł jej syn Trimurti, który nazywany jest pierwszym "lotosowym dzieckiem".

    [url]http://pl.wikipedia.org/wiki/Por%C3%B3d_lotosowy

    [/url]

    [img]http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/78/Isaiah_Lotus_birth_2007.jpg[/img]

    Poród pośmiertny, inaczej poród trumienny – wypchnięcie płodu i wynicowanie macicy w zwłokach na skutek ciśnienia w jamie brzusznej wywołanego nagromadzeniem się gazów gnilnych.

    [url]http://pl.wikipedia.org/wiki/Por%C3%B3d_po%C5%9Bmiertny[/url]

    Poród siłami natury

    Przez poród siłami natury rozumiemy taki sposób wydawania dziecka na świat, w którym zasadnicze zadanie do wykonania ma kobieta i jej dziecko. Kierując się instynktem, sygnałami wysyłanymi przez ciało, a także siłami, które dała jej natura, rodząca jest stroną aktywną. Nawet jeśli poród indukowany jest oksytocyną – od kobiety zależy finał.

    Poród aktywny

    Wiąże się z aktywnością kobiety w czasie I i II etapu porodu. Przyjmuje ona pozycje ułatwiające dziecku przejście przez kanał rodny: chodzi, kręci biodrami, kołysze się i skacze na piłce, opiera się o partnera, korzysta z prysznica, oddycha przeponą. Zaś w II fazie może przeć na łóżku porodowym, w kucki, na boku czy w klęku.

    Poród w wodzie

    Rodzenie w wodzie ma na celu przede wszystkim niwelowanie bólu związanego ze skurczami, a także łagodne przechodzenie dziecka z łona do świata. Rodząca przebywa w specjalnej wannie z wodą o temp. 36-37°C i głębokości 50-60 cm. Temperatura powietrza powinna wynosić co najmniej 26°C. Nie wszystkie kobiety mogą jednak skorzystać z immersji wodnej (przeciwwskazania to m.in.: choroby układu krążenia, nadciśnienie, choroby naczyń, choroby skórne, patologia ciąży czy zaburzenia w czasie porodu).

    Poród w domu

    Decydują się na ten typ porodu przede wszystkim kobiety, które obawiają się szpitala i najbezpieczniej czują się w domu. Formą pośrednią między szpitalem a domem ma być coraz popularniejszy w Polsce „dom narodzin”. Aby rodzić u siebie, trzeba skontaktować się z położną (bądź lekarzem), która poród będzie nadzorowała. Należy zapoznać się z nią na tyle wcześnie, by móc nabrać wzajemnego zaufania, przygotować siebie i dom.

    Poród zabiegowy

    O porodach zabiegowych mówimy, kiedy sama natura nie wystarcza, aby urodzić dziecko. Jeśli pojawiają się jakieś komplikacje, wtedy wkracza medycyna. Czasem o porodzie zabiegowym lekarz decyduje o wiele wcześniej (cesarskie cięcie), nieraz jednak ingerencja jest decyzją podejmowaną w trakcie porodu i ma na celu ratowanie życia.

    Cesarskie cięcie

    Jest najbezpieczniejszym z porodów zabiegowych. Cesarskie cięcie to operacja polegająca na wydobyciu dziecka i łożyska poprzez nacięcie przedniej ściany powłok brzusznych i macicy. Ten typ porodu wymaga następnie rehabilitacji, pobyt w szpitalu jest przedłużony, a kobieta po powrocie do domu powinna bardziej się oszczędzać (aż rana dobrze się zagoi).

    Poród kleszczowy

    Kleszczy używa się, aby szybko wydobyć główkę dziecka na świat (gdy nie jest już możliwe wydobycie dziecka za pomocą cięcia cesarskiego). Narzędzie to dwie duże łyżki, które kształtem dopasowane są do główki dziecka oraz krzywizn kanału rodnego. Doświadczony lekarz pociąga – w czasie skurczu – rękojeść kleszczy i prowadzi główkę jak podczas porodu fizjologicznego. Po urodzeniu główki kleszcze są zdejmowane. Negatywnym efektem ich użycia mogą być otarcia naskórka głowy.

    Próżniociąg położniczy

    Ma cel identyczny jak kleszcze. Jako metoda rozwiązywania porodu pojawił się próżniociąg dopiero w połowie XX wieku (kleszcze stosowano już w wieku XVI; był to pilnie strzeżony wynalazek rodziny Chamberlen; dopiero w XVIII wieku zaczęto go stosować na szerszą skalę). Urządzenie zakończone jest specjalną przyssawką, która – przytknięta do główki dziecka – wytwarza próżnię. W miejscu zamocowania przyssawki najczęściej pojawia się krótkotrwały obrzęk.

    [img]http://www.mamazone.pl/media/3124/ciaza-porod.jpg[/img]

    Jak zrobić dobry poród?

    Jak widać, ile osób, tyle definicji dobrego porodu. Jak więc pogodzić poród naturalny z zaplanowanym i kontrolowanym, szybki z bezbolesnym, intymny z prowadzonym przez kompetentny personel? Myślę, że warto ustalić priorytety i przygotować się wspólnie do akcji "Poród". Podstawowym celem dobrego porodu jest uzyskanie efektu pod tytułem – zdrowa matka i zdrowe dziecko. Efektem ubocznym mógłby być też zdrowy ojciec oraz w miarę przynajmniej zdrowy lekarz i położna. To jest cel nadrzędny, o który wszystkim nam chodzi, ten szczyt góry, na który musimy wejść. Na ten szczyt mogą prowadzić jednak różne drogi.

    Każda przyszła mama powinna wcześniej wiedzieć, którą z nich chce pójść.

    Dobrze urodzeni

    Kiedyż mówiło się tak o osobach błękitnej krwi, mającej szacownych utytułowanych przodków. Arystokracji mamy jakby trochę mniej, więc pojęcie dobrze urodzonych znaczy teraz coś innego. Według mnie dzieci dobrze urodzone to: donoszone, zdrowe, przytulone, nakarmione. Czasem przygotowując się do porodu czy jeszcze bardziej w jego trakcie – zapominamy o rodzącym się dziecku. Ono też czuje, zmaga się ze skurczami, może się boi, świat mu się kończy. Poród dla dziecka jest jak lądowanie na innej planecie, trzeba mu to ułatwić!

    Dlaczego warto się starać, by KAŻDY poród był dobry? Ponieważ każdy rodzi się tylko raz! Nie ma drugiej szansy na ten sam poród, nie cofniemy tego, co się zdarzyło, nie powtórzymy przebiegu zdarzeń. Od przebiegu porodu może zależeć całe życie dziecka, matki, ojca i reszty rodzin

    Co jest warunkiem dobrego porodu?

    [img]https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTx1bnRSFL2hxOHFSOm5d2KodIk300_94e293QsrjF1v8I8o6i1tA[/img]

    Podstawowym warunkiem dobrego porodu jest zdrowa, niepaląca, niepijąca alkoholu w czasie ciąży, pozostająca pod staranną opieką lekarską, dbająca o siebie (a tym samy o swoje dziecko) przyszła matka. Kolejnym warunkiem jest sporządzenie przez nią rodzaju projektu porodu. Dla jednych to może być poród lotosowy, w pełni naturalny, z mężem, we własnym domu, jeszcze dla innych – zwyczajny poród w porządnym szpitalu albo planowe cięcie na życzenie w prywatnej klinice. Następnie warto przystąpić do realizacji projektu – wybrać szkołę rodzenia, położną, lekarza, szpital. Trzeba spotkać się z wybranym personelem, odwiedzić szpital, zobaczyć salę porodową. Warto się dobrze przygotować. Niewątpliwie bardzo pomaga w porodzie odrobina szczęścia.

    Co pomaga w dobrym porodzie?

    Przyda się przy porodzie profesjonalny, życzliwy personel, obecność i wsparcie bliskiej osoby – męża, siostry, przyjaciółki, douli – raczej nie własnej matki, gdyż jej emocje zaburzają przebieg porodu. Dobrze jest, gdy rodzimy w znanym miejscu, a otaczają nas znani nam wcześniej ludzie. Ruch, chodzenie, zmiana pozycji, zanurzenie w wodzie, znieczulenie zewnątrzoponowe – tym możemy pomóc znieść ból i przyspieszyć postęp porodu. Bardzo pomaga świadomość swojego ciała i znajomość procesów porodu, których możemy nabyć w szkole rodzenia. Wiara w siebie i pozytywne myślenie też są bardzo ważne.

    Dobry poród to efekt współpracy rodzącej matki i położnej !

    Ojciec dziecka i lekarze spełniają tylko funkcje pomocnicze.

    Rady dla przyszłych mam

    -Dbaj o siebie – dbasz wtedy o dziecko

    -Nie bój się porodu, strach jest złym doradcą, a wylęknione kobiety gorzej rodzą

    -Znajdź wcześniej zaufaną położną i lekarza

    -Odwiedź szpital w którym chcesz rodzić

    -Nie słuchaj opowieści mam i babć o strasznych porodach

    -Nawiąż więź z dzieckiem jeszcze przed porodem i jego trakcie

    -Zrób sobie projekt porodu, pamiętaj, że życie może go skorygować

    -Uwierz w siebie – jesteś w stanie urodzić

    Rady dla przyszłych ojców

    -Po prostu bądź i wspieraj Ją

    http://info.edziecko.pl/szukaj/edziecko/rodzaje+porodu

    Poród poprzez cesarskie cięcie (cc) – czyli popularna cesarka -zaliczany jest do porodów zabiegowych. Do jego przeprowadzenia muszą istnieć wskazania lekarskie, ponieważ wiąże się on z głęboką ingerencją w organizm kobiety (przecięcie powłok brzusznych oraz mięśnia macicy). Czasem ten rodzaj porodu jest planowany już w trakcie ciąży, ale zdarza się, że decyzja o jego przeprowadzeniu zapada dopiero podczas aktu narodzin lub w przypadku wystąpienia określonych powikłań. Poród tą metodą zawsze przebiega w znieczuleniu (zewnątrzoponowym, podpajęczynówkowym lub ogólnym), którego rodzaj zależy w dużej mierze od tego, czy znieczulenie było planowane, czy też jest to operacja ratunkowa. W gestii lekarza leży pozwolenie na to, by tej operacji towarzyszyła wybrana przez Ciebie osoba. Nie musisz obawiać się szpecącej blizny na brzuchu, ponieważ obecnie przecięcia powłok brzusznych dokonuje się poziomo tuż nad linią owłosienia łonowego. Można także przeprowadzić cesarskie cięcie poprzez pochwę – jednak decyzja w tej sprawie zależy zawsze do chirurga. Jedynie wówczas, kiedy zachodzi konieczność ratowania życia, wykonuje się klasyczne cięcie w linii pośrodkowej brzucha od pępka do spojenia łonowego, w znieczuleniu ogólnym.

    Wskazania do planowego zakończenia ciąży poprzez cesarskie cięcie:

    duża wada wzroku matki (krótkowzroczność bądź nadwzroczność) grożąca odklejeniem się siatkówki – konieczna jest konsultacja okulistyczna;

    poważne choroby matki grożące pojawieniem się komplikacji podczas porodu naturalnego (nefrologiczne, kardiologiczne, neurologiczne czy też cukrzyca);

    przyczyny anatomiczne:

    – niewspółmierność główkowo – miednicowa,

    – nieprawidłowa budowa miednicy lub dróg rodnych ciężarnej;

    nieprawidłowa pozycja płodu (np. ułożenie poprzeczne);

    ciąża mnoga – najczęściej w przypadku bliźniąt jednojajowych oraz gdy dzieci są w ułożeniu innym niż potylicowe;

    łożysko przodujące.

    [url]http://www.femibion.pl/inne-porady-w-ciazy—artykuly/articles/rodzaje-porodow.4204.html[/url]

    Poród pośladkowy – taki rodzaj porodu zawsze musi się odbywać w szpitalu, ponieważ może być trudniejszy, a także dłuższy od normalnego porodu. Przy takim porodzie najpierw rodzą się pośladki, a na samym końcu największa część ciała maluszka, czyli główka. To właśnie dlatego tuż przed porodem przeprowadza się badanie USG, aby sprawdzić rozmiary główki i aby ustalić, czy będzie ona wstanie przedostać się przez miednicę. Gdy dojdzie do takiego porodu wymagane będzie nacięcie krocza. Może także zdarzyć się tak, że kobieta nie będzie w stanie siłami natury urodzić dziecka, które jest ułożone pośladkowo , dlatego bardzo możliwe jest, że zostanie przeprowadzone cesarskie cięcie.

    Poród rodzinny – może stać się również porodem w wodzie. Najczęściej podczas tego porodu kobiecie towarzyszy jej życiowy partner, ale równie dobrze mogą to być inne bliskie osoby. Osoba wybrana na osobę towarzyszącą powinna wraz z ciężarną uczęszczać do szkoły rodzenia. Kobieta rodząca powinna mieć zapewnioną fachową opiekę lekarską. Kobieta decydująca się na ten rodzaj porodu najprawdopodobniej będzie rodziła w małej salce, która jest wyposażona w wannę bądź prysznic (w większości przypadków należy się liczyć z dodatkowymi kosztami).

    W momencie porodu kobieta może przyjąć dowolnie wybraną przez siebie (odpowiednią) pozycję. Może także wykorzystać pomocne sprzęty, które są w stanie złagodzić ból, a także przyspieszyć akcję porodową. W celu zmniejszenia bólu porodowego, przyszła mama może poprosić lekarza o podanie znieczulenia. Podczas pierwszej fazy rodzenia położne dyskretnie opiekują się kobietą, podczas gdy lekarz zagląda do niej od czasu do czasu. W momencie gdy dochodzi do drugiej fazy, położna jest przy rodzącej już przez cały czas, w ogóle jej nie odstępując i to właśnie ona odbiera poród. Natomiast zadaniem osoby towarzyszącej jest troskliwa opieka nad rodzącą. „Pomocnik” powinien dodawać przyszłej mamie otuchy, masować plecy, podtrzymywać dialog, a także liczyć skurcze oraz prowadzić do wanny czy po prostu podawać wodę. Jeśli zauważy jakieś niepokojące sygnały powinien jak najszybciej zawiadomić personel medyczny. W momencie gdy malutki człowiek przyjdzie na świat zazwyczaj nowo upieczony tatuś przecina pępowinę, a mama bierze maluszka w ramiona, pozwala possać mu pierś i tuli go do serca. Kiedy rodzina nacieszy się już sobą maleństwo zostaje zabrane na rutynowe badania leka

    http://pl.point.fm/macierzynstwo/ciaza/rodzaje-porodow.html

    Poród ze znieczuleniem dla wielu kobiet stanowi prawdziwe wybawienie. Znieczulenie zewnątrzoponowe polega na wprowadzeniu cewnika między kręgi lędźwiowe i wstrzyknięciu środka znieczulającego. Podawane jest ono dopiero przy odpowiednim rozwarciu szyjki macicy. Przynosi ono ulgę i usprawnia komunikację między rodzącą a personelem medycznym. Znieczulenia nie można podawać osobom z obniżoną krzepliwością krwi, zaburzeniami neurologicznymi, zwyrodnieniami kręgosłupa oraz dużą nadwagą.

    http://spec.pl/rodzina/ciaza-i-porod/porod-jak-rodzic-bez-bolu?strona=2

    Szczególne przypadki

    Jeśli spodziewasz się bliźniaków to pamiętaj, że rozwiązanie następuje wcześniej, już między 37. a 38. tygodniem ciąży. W zależności od ułożenia dzieci lekarze ustalają rodzaj porodu – poród naturalny lub przez cesarskie cięcie. Badania pokazują, że w ciąży bliźniaczej najczęściej (ponad połowa przypadków) przeprowadza się cesarskie cięcie w celu uniknięcia komplikacji.

    http://www.zdrowystartwprzyszlosc.pl/moja-ciaza/wszystko-o-porodzie/jakie-sa-rodzaje-porodu

    Bezpłatne warsztaty z brzuszkiem – rodzaje porodu

    Drogie Przyszłe Mamy,

    w imieniu społeczności WAMUSIE oraz BRZUCHATKI chcielibyśmy zaprosić Was na bezpłatne warsztaty, będące przedsmakiem niełatwej sztuki macierzyństwa. Pomogą one rozwiać typowe troski i obawy, które towarzyszą przyszłej Mamie.Tym razem porozmawiamy o rodzajach porodów.

    http://niedoskonalamama.pl/bezplatne-warsztaty-z-brzuszkiem/

  • Sławomir M. pisze:

    Sławomir M. 04-07-2013 08:53:43
    Matka pochłaniająca

    [7/3/2013 11:27:45 PM] Paweł: Miałem sen. Kobieta jakby została wrzucona za kare (może nie) do takiego basenu przez swojego męża, w basenie był taki okrągły otwór i ona w nim pływała

    jak w betonowym stropie wycięty okrąg i ona w nim

    i poprosiła o coś męża, on wyciągnął do niej rękę, a ona wzięła mu dłoń, połknęła, potem można powiedzieć szybko zżarła całą rękę 

    zrobiłem rano in. (intencje) z kanibalizmu i modliszkę (istotę o charakterze modliszki) tez

    [7/3/2013 11:29:23 PM] Mirka: pochłaniająca matka

    [7/3/2013 11:29:25 PM] Paweł: mówisz?

    w jakim sensie?

    [7/3/2013 11:29:43 PM] Mirka: taki wzorzec

    matka daje życie, odbiera – pochłania, jest niezbadana

    to bardzo dużo do pisania o matce pochłaniającej

    stąd też odraza do kobiet, by się na nie otworzyć (emocjonalnie)

    pochłanianie członka, vagina dentata

    wrzucenie do basenu- zmuszenie do kobiecości, do zajścia np. w ciąże 

    dawczyni życia i ta która je może odebrać w każdej chwili

    [7/3/2013 11:30:12 PM] Paweł: a robiłem wczoraj intencje tez prenatalne i dodawałem do nich wiele

    z rożnych stron brałem także relacje z matka

    aborcje też ruszyłem w tych intencjach, kwestie seksu

    dlaczego te sprawy np. w snach nie pokażą się w dosłowny sposób tylko za pomocą archetypów? dlaczego za pomocą symboli? a dlaczego tak to u nich się przejawia a nie inaczej

    [7/3/2013 11:42:10 PM] Mirka: By zacząć szukać… 

    ,,Matka pochłaniająca to taki symboli matki, który określa tą relację, jaka istnieje między kroplą wody a oceanem. Wprowadziłem do tytułu wykładu pojęcie archetypu wielkiej matki`

    archetyp– wzorce jakie Dusze mają+ wzorce kulturowe + obciążenia z danym tematem, jakie tkwią w ,,nieświadomości` czyli w Duszy- pamięć kultur, obrządków, rytuałów, doświadczeń związanych np. z matką, ojcem, magiem, bohaterem itp. jakie Dusza z daną osobowością realizuje 

    symbole- nie zawsze w formie symboli są np. obciążenia czy sny- u ciebie matka pożerała, Dusze chodzą z łańcuchami i nie tylko 

    i masz od razu kwestię kobiety o charakterze modliszki oraz matki jaka pochłania dziecko

    Mirka: ,,Wielka matka to jedyny archetyp konkurencyjny wobec archetypu Boga. Mierzenie się z tym archetypem jest jak mierzenie się ze śmiercią czy nawet z nieśmiertelnością (…) matka jako postać już typowo archetypowa, to znaczy taka, która ma cechy dwubiegunowe – jest ta matka dobra, która rodzi; odrębnie zła matka, która uśmierca, ta, która pochłania. Czyli mamy obraz matki rodzącej, opiekującej się, bogini, która rodzi świat, i odrębne wyobrażenie matki, która jest matką śmierci, tej, która grzebie, która połyka, która zamyka, więzi, jest w miarę możliwości czytelnym, jednoznacznym obrazem śmierci.

    Matka ma inną świadomość niż córka; matka, według reguł wielkiej matki, utrudnia córce przejście w fazę dorosłej kobiety i utrudnia przejście syna w fazę mężczyzny.

    Typowa postać matki w baśniach to jest Baba Jaga, ta zła matka, która straszy. 

    W sztuce motyw dziecka, motyw śmierci – tutaj może króciutko wspomnę twórczość Stachury czy Beksińskiego. Tam mamy przykład deficytu matki. Wędrujący Stachura to syn, który idzie przez labirynt życia i walczy z demonami, szuka Ariadny, który by mu podała pomocną dłoń i dokonuje wielkich czynów, wznosi się na szczyty swojej fantazji, ale w końcu ginie, dopada go śmierć, bo deficyt matki z dzieciństwa, nieumiejętność zaopiekowania się sobą, czyli wykoślawiony obraz matki (która go pochłonęła i nie puściła, to była wiedźma, która go zaczarowała, nie pozwoliła mu wydorośleć) spowodowały, że zginął śmiercią samobójczą. Obrazy Beksińskiego: to jest niezwykła, ekspresyjna symbolika matki pochłaniającej. Potwory, zwierzęta, demony, rozszarpanie – to jest pewnego rodzaju taki polski Bosch, który namalował piekło w wyobraźni, w której człowiek żyje w lęku. I ta śmierć, która do niego przychodzi pod realną postacią młodego człowieka, dopada go w jego własnym domu, mimo że był zamknięty na wiele zamków. To jest oczywiście interpretacja symboliczna, jest to pewnego rodzaju pokazanie równoległości między procesami świadomości a zjawiskami świata realnego.

    Pokazane są różne funkcje matki – tej, która towarzyszy synowi w jego spoglądaniu w przyszłość, i matki, która koncentruje się na dawaniu, opiece, na tym wąsko rozumianym macierzyństwie. A syn już myśli, jak by się wyrwać i pójść w drogę, w dorosłe życie. Tu mamy obraz Maryi, która jest przedstawiana jako władczyni – nie tylko opiekunka syna, ale władczyni świata, świata aniołów i świata ziemskiego oraz kościoła. Możemy tutaj pokazać szeroki aspekt matki, która jest władczynią świata pozaziemskiego, matką Jezusa, zbawiciela, matką ludzi i instytucji, które zostały stworzone przez człowieka. Mamy niezwykle szeroki obraz matki, która jest matką archetypową, czyli uniwersalną.

    Medea jest tą postacią mitologiczną, która miała niezwykłą moc czarowania. Czarownica to jedna z postaci matki, która włada duchami, demonami, energią przyrody, ziołami, która nawet może zmieniać świadomość ludzi, ale poprzez czar, nie poprzez rozmowę, dotyk. Poprzez czary włada ona światem przyrody. Tutaj widzimy Medeę jako żonę Jazona. Ponieważ została zdradzona, przygotowała zemstę – otruła nową żonę króla, nie mówiąc o innych nieszczęściach, które sprowadziła. To jest ta matka, która w momencie, gdy traci władzę nad czymś, czyli na przykład nad swoim mężem – mści się; czyli tam, gdzie zanika jej kontrola, wprowadza śmierć. Widzi tą śmierć, a nawet ją wywołuje. Doprowadza do śmierci tam, gdzie zanika jej kontrola. Czyli jeśli panuje nad światem, to ten świat żyje, ale gdy świat wymyka się spod jej kontroli, to interweniuje jako śmierć. To jest jeden z obrazów matki pochłaniającej – życie, w momencie kiedy nie jest kontrolowane, zamienia się w śmierć i decyduje o tym wyrok matki. Ona jest wykonawczynią tego wyroku śmierci. To, co jest niezwykle dramatyczne i trudne do zrozumienia, choć w naszych czasach też mamy takie zachowania, to to, że Medea zabija własne dzieci. To matka, która w momencie utraty miłości zabija dzieło swojego macierzyństwa. Zabija swoje dzieci i uprowadza je ze sobą już jako istoty martwe. Medea jest też władczynią świata śmierci. Tego typu zachowanie, gdzie matka czy ojciec zabija swoje dzieci, jest w psychiatrii nazywane samobójstwem rozszerzonym. Co jest cechą myślenia w tego typu dramatycznej sytuacji? Taki niedojrzały ojciec czy matka żyje w lęku, w związku z czym nie chce żyć, czyli decyduje się na samobójstwo i nie wyobraża sobie, że po jej czy jego śmierci dzieci mogą dalej istnieć. Chce je uchronić od cierpienia, i to jest myślenie matki pochłaniającej. Bez niej świat nie może istnieć, ten świat, który do niej należy, czyli jej własne dzieci, to, co ona wyhodowała, co wprowadziła w życie – i zadaje wtedy cios śmierci.

    wzorce macierzyństwa, ojcostwa

    [7/3/2013 11:51:13 PM] Mirka: Jak można by było określić minimalne funkcje matki? Matka, która nie zabija, matka, która nie ciemięży dzieci, która nie jest czarownicą i śmiercią z kosą.

    Tu mamy syreny. To jest jedno z wyobrażeń matki, paradoksalne, bo to są kobiety, które mają piersi, ale nie mogą karmić, bo nie mogą też urodzić. Jedyne, co mogą, to ściągać nieświadomych mężczyzn do otchłani, do krainy śmierci, gdzie wszystko jest równe. Tam nie ma rozwoju, jest tylko umieranie, zamieranie czy nieświadomość, czyli sen. Ich niezwykła zmysłowość nie ma celu, jej wynikiem nie jest ani związek, ani macierzyństwo. Jest tu pewien aspekt matki, który nie jest rozwojowy; on jest pierwotny, są pewne zalążki, ale nie mają formy dojrzałej.

    Matka pochłaniająca jest pewnym szczególnym rodzajem nieświadomości matriarchalnej. To jest matka zwyrodniała, zachłanna, matka smok. Podobna do niej jest matka przerażająca, czyli matka, która atakuje, to jest Baba Jaga. Pewne elementy tego ma matka uwodząca, czyli matka, która ma na przykład cechy kazirodczej matki. Ona uwodzi swojego syna, czyli zabiera go dorosłemu życiu i jakby pożera, wchodząc z nim w relacje kazirodcze. Matka manipulacyjna, czyli matka, która zniewala, która kontroluje. Matka typowo kontrolująca, czyli matka, u której dominuje władza, to jest typ macochy. Matka nadopiekuńcza to też rodzaj pochłaniania, czyli dawania za dużo. Matka, która jest wszechdobra i wszechobecna, matka lękliwa, która żyje swoim lękiem i ten lęk powoduje, że ona jest słaba, bezradna; ten lęk powoduje też, że jej działania są skierowane na zabezpieczenie przed tym lękiem i działa ona w sposób nierozsądny i nieroztropny. Często występująca, zwłaszcza w naszych czasach, jest matka zraniona, czyli matka cierpiąca, bolesna, która męczyła się w dzieciństwie, w młodości, miała takie czy inne przeżycia i jej świadomość jest tym zranieniem nasączona, w związku z tym jej rola matki też poddana jest takiej presji, żeby działać w lęku.

    Głos z sali: Chciałbym pana zapytać o jedną rzecz – nie bardzo rozumiem, co w tym ciągu postaci robi Kronos? Dlatego że Kronos jest samcem, dzieci, o ile pamiętam, rodzi Gaja; póki ona nie wie o tym, że on je pożera, to wszystko jest fajnie, potem daje mu kamienie, które on połyka; dzieci dorastają i obcinają łobuzowi głowę. Wobec tego tu Kronos z matką niewiele ma wspólnego. Nie rozumiem.

    Zenon Waldemar Dudek: Chciałem po pierwsze wprowadzić rozróżnienie – idea pochłaniania, idea smoka nie jest przypisana do płci, tylko jest cechą kultury, pewnej tradycji. Kronos symbolizuje tutaj tego boga męskiego, który pożera własne dzieci, czyli zachowuje się tak, jak matka pochłaniająca.

    Głos z sali: Ale nie ma tam Gai, która doprowadza Kronosa… To znaczy Kronos to jest samiec destruktor… 

    Zenon Waldemar Dudek: Ja bym powiedział tak: prawdopodobnie miał złą mamusię. Wyłonił się z otchłani. Był smutny. Nie miał matki, nie miał czułości.

    Głos z sali: Jeżeli ten aspekt pochłaniania jest niezależny od płci, to dlaczego przypisywać ten aspekt matce, a nie na przykład ojcu? Dlaczego nie ojciec pochłaniający?

    Zenon Waldemar Dudek: Wchodzimy w bardziej szczegółową problematykę. Każde takie ogólne sformułowanie może rodzić wiele wątpliwości, nie czuję się na tyle kompetentny, żeby w sposób bardziej szczegółowy to analizować. Najkrócej mówiąc, treścią świadomości i nieświadomości, mnie jako mężczyzny i pani jako kobiety, mogą być takie wyobrażenia, które wpływają na panią, tak jak zachowuje się matka pochłaniająca – czyli pani może być i ofiarą tego wyobrażenia, i w pani otoczeniu mogą być ofiary tego typu postawy. Może to się wyrażać we wszelkiego rodzaju nadmiernej kontroli, zachłanności, w nadmiernej opiekuńczości, ale też w irracjonalnych lękach, w nie odnajdowaniu granic. Natomiast moim zdaniem płci i sfery kultury związanej ze sferą kobiecości i męskości nie można tak zupełnie wymieszać. Jednak istnieje coś takiego jak subkultura matriarchalna i subkultura patriarchalna, chociażby z racji biologii. Tradycyjne społeczeństwo radziło sobie w ten sposób, że do piątego czy siódmego roku życia dziecko było pod opieką matek. I dziewczynki, i chłopcy byli nasycani opieką, bezpieczeństwem, nie rywalizowali ze sobą, uczyli się współpracy, kolektywnego myślenia. Potem następowało różnicowanie, więc to bardziej porządkowało według płci i według naturalnych cech. Daj Boże, że to były cechy dojrzałej, opiekuńczej postawy macierzyńskiej i myślenie cechami ojcowskimi czy męskimi. Żyjemy w takich czasach, gdzie te wzorce się jednak bardzo wymieszały, w związku z tym dzisiaj można mówić, że mamy coraz więcej zniewieściałych mężczyzn, którzy się zachowują jak ofiary. Oni są nośnikami tej matki pochłaniającej, to oni się zachowują jak osoby, które nie panują nad swoim ciałem. A kobiety idą drogą inicjacji męskiej, czyli drogą Amazonek i one stosują kontrolę, ale męskiego typu, nie typu macierzyńskiego. Nie można zupełnie oddzielić idei matki pochłaniającej od płci, od kobiety, od matki, od roli matki w rodzinie. Ale czy rolę matki będzie pełnić babcia czy starszy brat – to jest drugorzędne.

    Zenon Waldemar Dudek: Moim zdaniem psychologia tyrana wyrasta właśnie z matki pochłaniającej. Tyran to człowiek, który boi się śmierci, w związku z tym on tak długo żyje, dopóki zabija innych, czyli pochłania. To jest typowy mechanizm prześladowczy tyranów, którzy cały czas musieli kogoś zabijać, żeby żyć, i tego typu myślenie, w formie pozytywnej albo ambiwalentnej, jest w kulturach wojennych, plemiennych, gdzie wojownik, kiedy zabijał innych wrogów,

    [url]http://www.labodram.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1070:wykad-zenona-waldemara-dudka-2-zapis&catid=76&Itemid=207[/url]

    Zapis wykładu ,,Matka pochłaniająca` i dyskusji po wykładzie

    Zenon Waldemar Dudek: Witam państwa bardzo serdecznie. Temat matki jest jednym z centralnych tematów, nie tylko w psychologii, ale również w filozofii, kulturze, religii. W związku z tym zmierzenie się z takim zagadnieniem jest wyzwaniem ponad miarę jednostki. Bazuję tutaj przede wszystkim na moim osobistym doświadczeniu terapeutycznym i lekturze pozycji dotyczących psychologii głębi. Niemniej moje wycieczki w stronę kultury, sztuki czy mitologii będą stanowiły pewnego rodzaju próbę zaanektowania kultury dla psychologii celem zrozumienia człowieka współczesnego. I jeżeli pewne opinie, obserwacje będą zbyt surowe, ostre, to proszę mi wybaczyć – moim celem nie jest tutaj zdyskredytowanie wiedzy o kulturze i podporządkowanie jej psychologii. To jest tylko próba poszerzenia zrozumienia obrazu człowieka, jaki wypracowała współczesna psychologia i psychiatria – poszerzenia ich o zagadnienia kulturowe. Jak zawsze próby przekroczenia pewnych granic mają w sobie coś z szaleństwa, w związku z czym kryją w sobie pewien rodzaj ryzyka, błędu, a nawet porażki. Prosiłbym zatem państwa, żeby spojrzeć na pewnego rodzaju zagadnienia czy obserwacje, które tutaj padną, bardziej jako zachętę do dyskusji niż jako gotowe tezy, z którymi się trzeba zgadzać, czy w które trzeba wierzyć.

    Jak powiedziałem, zagadnienie mitu matki, obrazu matki jest jednym z centralnych w kulturze. Można by było nawet powiedzieć, że w naszych czasach jedynym bardziej konkurencyjnym słowem, pojęciem i obrazem wobec pojęcia matki jest pojęcie Boga. W związku z tym mówienie o matce jest już pewnego rodzaju obrazoburstwem, to zamach na świętość. Jeżeli rozmawiamy z małym dzieckiem, to ono często nie zdaje sobie sprawy, czym jest matka, niemniej jego reakcje, jego nieświadome postępowanie wskazuje na to, że matka jest całym światem. W psychologii głębi i psychoanalizie mówi się właśnie o matce, która wyzwala w dziecku uczucia oceaniczne. Matka jest oceanem, w którym dziecko jest tylko kroplą, więc ta relacja między psychiką pojedynczego człowieka, zwłaszcza małego człowieka – jeżeli byśmy jeszcze poszerzyli: biednego, bezradnego człowieka – jego relacja z matką to relacja między kroplą wody a oceanem i jeżeli będziemy się poruszali mniej więcej w tej metaforze, to możemy zrozumieć jedno z bardzo ważnych pojęć – mianowicie pojęcie matki pochłaniającej.

    Matka pochłaniająca to taki symboli matki, który określa tą relację, jaka istnieje między kroplą wody a oceanem. Wprowadziłem do tytułu wykładu pojęcie archetypu wielkiej matki, dlatego że chciałem nawiązać do psychologii Junga i pojęcia archetypu. Archetypy są podstawowym wyposażeniem nieświadomości zbiorowej, czyli tej nieświadomości, która leży u podstaw rozwoju psychicznego każdego człowieka, niezależnie od tego, czy jest to człowiek wykształcony, wyedukowany, czy też prymitywny; prehistoryczny, prahistoryczny czy współczesny. Archetyp jest takim czynnikiem, który określamy jako czynnik nieświadomy – to znaczy świadomość w stosunku do archetypu jest w relacji recepcji. My odczytujemy wpływy archetypowe, próbujemy je nazwać, zdefiniować, ale jesteśmy w relacji recepcji, czyli jesteśmy takimi dziećmi, które słuchają wypowiedzi archetypów. Wielka matka to jedyny archetyp konkurencyjny wobec archetypu Boga. Mierzenie się z tym archetypem jest jak mierzenie się ze śmiercią czy nawet z nieśmiertelnością.

    Chciałbym tutaj przytoczyć na wstępie zdanie z książki ,,Wielki Kod`: ,,Człowiek nie żyje bezpośrednio i nago w przyrodzie jak zwierzęta, ale w uniwersum mitologicznym, będącym zbiorem przekonań i wierzeń wyłaniających się z jego problemów egzystencjalnych`. Jeżeli istotą czy jedną z różnic dzielących zwierzęta od człowieka jest to, że my tworzymy mity, żyjemy w uniwersum mitologicznym, nie tylko w uniwersum przyrodniczym, i że ta różnica między człowiekiem, a zwierzęciem jest istotna, to znaczy, że natury człowieka trzeba poszukiwać w mitach, mitologii czy w zdolności do mitologizowania rzeczywistości. Postać matki czy archetyp matki jest takim tworem ludzkiej kultury, myśli, wyobraźni, który zaludnia dużą cześć uniwersum mitologicznego. Czyli mit matki, symbolika matki, wyobrażenia matki, idee macierzyńskości – są częścią świata mitologicznego, który tworzy człowiek. ?wiata, w którym matka jest jedną z najważniejszych idei. Będziemy próbowali przybliżyć wybrane zagadnienia dotyczące mitu i symboliki matki jako składnika czy składników uniwersum mitologicznego człowieka. W dużej mierze będę się tutaj posługiwał pojęciami psychologii Junga, psychologii Ericha Neumana i szeroko rozumianej postjungowskiej psychologii kultury.

    Jak byśmy mogli zdefiniować archetyp wielkiej matki? Określić, czy też opisać, bo jest to pojęcie szerokie. Po pierwsze trzeba wskazać na uniwersalność pojęcia archetypu i pojęcia wielkiej matki. Wielka matka to uniwersalny wzorzec matki, wzorzec dziedziczny, ponadpokoleniowy, transhistoryczny, transkulturowy. Jest to jeden z podstawowych czynników nieświadomości zbiorowej. W każdej epoce i w każdej kulturze ludzkość i pojedyncze jednostki tworzą wzorce matki. Te wzorce są dziedziczone między pokoleniami. Są przenoszone z jednej tradycji do drugiej, wchodzą też oczywiście w pewne interakcje, ale każda tradycja (tu oczywiście można opierać się na różnych teoriach kultury, ale ja jestem zwolennikiem takiego myślenia, że każda kultura stanowi pewną całość, określony system) ma swoją specyfikę, więc również wzorzec macierzyństwa. Treści tego mitu matki nabierają swoistego znaczenia.

    Gdzie spotykamy te wzorce, jak one się przejawiają? Przejawiają się w różnych wytworach kulturowych i w wyobraźni pojedynczego człowieka, czyli są w myśleniu, przeżywaniu, w postrzeganiu i w działaniu danego człowieka. Manifestują się w kulturze, w religii, baśniach, mitach, sztuce, a także snach i fantazjach pojedynczego człowieka, czyli również na przykład naszych pacjentów. Erich Neuman mówi o ewolucji archetypu wielkiej matki czy mitu matki, symboliki matki.

    Pierwotnym wyobrażeniem matki jest Uroboros – kolisty wąż. W dalszej części przedstawię jego postać, ale teraz tylko skrótowo wspomnę, co jest jego istotą. Uroboros to wąż, który tworzy pewnego rodzaju zamknięty obiekt energetyczny – energia się uwalnia i wraca do swojego źródła. To nie ten wąż, który skusił Ewę w raju, wąż, który musiał się wyprostować i dotrzeć do świadomości kobiety. To zamknięty obieg energetyczny, w którym życie występuje w najbardziej pierwotnej postaci – ledwie powstaje, a za chwilę wraca do swojego pierwotnego stanu. Można powiedzieć, że symbolizuje taki stan, w którym życie i śmierć są nieodróżnialne, bo moment pojawiania się i zanikania jest nie do odróżnienia; te momenty są tak blisko siebie, że faza wznoszenia się energii i jej obniżania, rodzenia i umierania jest jednym procesem. I to jest właśnie pierwotny obraz matki, jaki zdaniem Ericha Neumana występuje w każdej kulturze. W kulturach pierwotnych w ten sposób wyobrażano sobie jedność życia i śmierci, którą związano z obrazem matki.

    Druga forma archetypu wielkiej matki, jaką można spotkać w różnych tradycjach kulturowych, to wielka kobiecość, czyli obraz kobiecości jako czegoś, co obejmuje wszechświat tak jak otchłań, jak ocean, tak jak wody potopu czy kosmos. Jest to kobiecość, która ogarnia cały świat. Z tej wielkiej kobiecości, zdaniem Ericha Neumana, wyłania się wielka matka jako postać już typowo archetypowa, to znaczy taka, która ma cechy dwubiegunowe – jest ta matka dobra, która rodzi; odrębnie zła matka, która uśmierca, ta, która pochłania. Czyli mamy obraz matki rodzącej, opiekującej się, bogini, która rodzi świat, i odrębne wyobrażenie matki, która jest matką śmierci, tej, która grzebie, która połyka, która zamyka, więzi, jest w miarę możliwości czytelnym, jednoznacznym obrazem śmierci.

    Z tej postaci wielkiej matki, zdaniem Neumana, na pewnym etapie rozwoju kultury wyłania się anima, czyli „córka” wielkiej matki. Anima to jest kobiecość transformacyjna. Wielka matka rodzi, czyli daje nowe życie, opiekuje się tym życiem i życie to pozostaje mniej więcej w takiej samej postaci, w jakiej zostało zrodzone. Anima w odniesieniu do psychiki mężczyzny to taka kobieta – czy takie oddziaływanie na świadomość mężczyzny – która zmienia chłopca w mężczyznę, zmienia świadomość niedojrzałą w świadomość dojrzałą. Relacja między animą a wielką matką to relacja niezgody. Matka ma inną świadomość niż córka; matka, według reguł wielkiej matki, utrudnia córce przejście w fazę dorosłej kobiety i utrudnia przejście syna w fazę mężczyzny. Oczywiście tutaj już prowokuję temat matki pochłaniającej. Wielka matka jest neutralna, daje równą szansę i dzieciom, i młodzieńcom, nie wtrąca się w fazę rozwojową, w wyższe formy kultury, cywilizacji, które w tym ujęciu są zależne od symboliki patriarchalnej – czyli od postaci męskich, od bogów słonecznych, solarnych. Będziemy do tego jeszcze wracać.

    I z tej symboliki wielkiej matki, symboliki animy, wyłaniają się różne wyobrażenia kobiecości, które spotykamy w mitach, snach pacjentów, w literaturze, sztuce itd. Przykładem takich wyobrażeń jest Sofia jako mądrość boża, Gorgony z mitologii greckiej, także Mojry – to są generalnie negatywne wyobrażenia kobiecości; Sfinks, czyli postać zwierzęco-ludzka, Izyda jako bogini w mitologii greckiej, Demeter, Ewa… Można by było pogrupować czy też w różny sposób opisać rozmaite symbole związane z obrazem matki czy z mitologią macierzyńską.

    Chciałbym tutaj zwrócić uwagę na to ujęcie, które jest typowe dla psychologii Junga i związanej z nią psychologii kultury – myślenie archetypowe to myślenie, które pokazuje dynamikę, jaka wynika z dwubiegunowości wpływów archetypowych, to znaczy z opozycji, która oddziałuje na świadomość jednostki. Te opozycje są nieuchronne, w związku z czym człowiek, zmagając się z wyobrażeniami archetypowymi, w tym również z wyobrażeniami matki, zderza się z dwubiegunowością. Podstawowa dwubiegunowość mitu matki to życie i śmierć, narodziny i umieranie, bezpieczeństwo i lęk, miłość i nienawiść, dawanie i branie, ofiara i pochłanianie. Można tutaj, zatrzymując się na chwilę przy ostatniej opozycji, zwrócić uwagę na to, że dobra matka daje ofiarę ze swojego życia, żeby nowe życie, nowy człowiek, nowy członek społeczności stał się dorosły – i na tym poprzestaje, jej rola się kończy. Natomiast pochłanianie to też ofiara, jakiś rodzaj ochrony, tylko jest to ochrona kontrolująca, zamykająca. Dawanie, jeżeli jest totalne, jest też zniewalające, też może mieć charakter pochłaniania. Miłość, jeżeli jest zachłanna, działa jak nienawiść. Dbanie o bezpieczeństwo może być tak podminowane lękiem, że staje się jak pochłanianie, zamykanie, grób, otchłań. Jeżeli nastawiamy się, żeby wszystko było świeże, rodzone na nowo, żeby każde pożywienie było świeżutkie… Żeby ono było tworzone tak ad hoc, to energia jaką trzeba włożyć, żeby wszystko było tak jak narodziny, jak święto, jest oddalona o włos od umierania, śmierci, wyczerpania. Metaforę życia i śmierci już zostawię, bo ona się jeszcze będzie tutaj przewijać.

    Przykłady obrazu matki – dla ilustracji: w mitach mamy przykład bogini Hery, która jest matką ludzkości, matką bogów, a jednocześnie to niezwykle okrutna kobieta, szalenie zazdrosna. To dwubiegunowość matki, która rodzi ród ludzki, jest opiekunką, a jednocześnie jest niezwykle okrutna. Medea, Demeter – to postaci kobiece, które występują w mitologii greckiej, a ona jest jedną z najważniejszych, jeśli chodzi o świadomość europejską. Można powiedzieć, że im bardziej są to pierwotne postaci, tym bardziej zawierają mieszane cechy z jasnej i ciemnej strony archetypu wielkiej matki, są bardziej niejednoznaczne. Kultura, cywilizacja polega między innymi na tym, że próbuje zróżnicować te wyobrażenia i w sposób bardziej precyzyjny określić je, opisać, nadać im pewne funkcje, znaczenia społeczne czy psychologiczne. Typowa postać matki w baśniach to jest Baba Jaga, ta zła matka, która straszy. To jest też matka, tylko zła, ta, która się boi i tak się boi, że biega po domach i straszy małe dzieci, nie pozwala im zasnąć, żeby nic złego im się nie stało – każe im czuwać. Jest to przykład patologicznego lęku, który wywołuje Baba Jaga w małych dzieciach. Oczywiście ona robi też dobry uczynek, bo uczy te dzieci, żeby wydoroślały, żeby przestały się bać, jak pójdą w dorosłe życie. Niemniej ta ambiwalencja obrazów baśniowych i mitologicznych jest niezwykle trudna do określenia. Jeżeli byśmy chcieli to opisać w kategoriach jednoznacznych – czy Baba Jaga jest dobra, czy zła – to się nie da, bo zło też wychowuje. Cień, bariery, lęk, który staje na naszej drodze, przygotowuje do trudności, które mogą nas spotkać w przyszłości i z którymi możemy sobie nie tylko nie poradzić, ale wręcz zginąć. Wierzenia, kulty płodności, obraz wiedźmy, czarownicy – to są też obrazy matki czy też pewnych funkcji kobiecości, które zawierają pewne aspekty archetypu wielkiej matki. Rytuały, magia, zaklęcia, uzdrawianie, energia mana – to są też wyobrażenia związane z obrazem matki.

    W sztuce motyw dziecka, motyw śmierci – tutaj może króciutko wspomnę twórczość Stachury czy Beksińskiego. Tam mamy przykład deficytu matki. Wędrujący Stachura to syn, który idzie przez labirynt życia i walczy z demonami, szuka Ariadny, który by mu podała pomocną dłoń i dokonuje wielkich czynów, wznosi się na szczyty swojej fantazji, ale w końcu ginie, dopada go śmierć, bo deficyt matki z dzieciństwa, nieumiejętność zaopiekowania się sobą, czyli wykoślawiony obraz matki (która go pochłonęła i nie puściła, to była wiedźma, która go zaczarowała, nie pozwoliła mu wydorośleć) spowodowały, że zginął śmiercią samobójczą. Obrazy Beksińskiego: to jest niezwykła, ekspresyjna symbolika matki pochłaniającej. Potwory, zwierzęta, demony, rozszarpanie – to jest pewnego rodzaju taki polski Bosch, który namalował piekło w wyobraźni, w której człowiek żyje w lęku. I ta śmierć, która do niego przychodzi pod realną postacią młodego człowieka, dopada go w jego własnym domu, mimo że był zamknięty na wiele zamków. To jest oczywiście interpretacja symboliczna, jest to pewnego rodzaju pokazanie równoległości między procesami świadomości a zjawiskami świata realnego.

    Przejdźmy do dalszej części naszego spotkania. Oto jeden z najbardziej powszechnych obrazów matki w naszej tradycji, czyli Maryja z dzieciątkiem. Dzieciątko patrzy w górę, ku niebu. Maryja też patrzy tam, gdzie syn. Drugi obraz Maryi z dzieciątkiem – tu mamy innego rodzaju relację. Maryja koncentruje się na dziecku, a syn patrzy na świat, na nas. Pokazane są różne funkcje matki – tej, która towarzyszy synowi w jego spoglądaniu w przyszłość, i matki, która koncentruje się na dawaniu, opiece, na tym wąsko rozumianym macierzyństwie. A syn już myśli, jak by się wyrwać i pójść w drogę, w dorosłe życie. Tu mamy obraz Maryi, która jest przedstawiana jako władczyni – nie tylko opiekunka syna, ale władczyni świata, świata aniołów i świata ziemskiego oraz kościoła. Możemy tutaj pokazać szeroki aspekt matki, która jest władczynią świata pozaziemskiego, matką Jezusa, zbawiciela, matką ludzi i instytucji, które zostały stworzone przez człowieka. Mamy niezwykle szeroki obraz matki, która jest matką archetypową, czyli uniwersalną.

    Tutaj mamy Medeę, ponieważ tematem naszego spotkania jest jednak zwrócenie uwagi nie tylko ogólnie na archetyp matki, ale na matkę pochłaniającą. Będziemy więc śledzili te postaci negatywne czy destrukcyjne, takie, które tworzą pewne wyobrażenia matki pochłaniającej. Medea jest tą postacią mitologiczną, która miała niezwykłą moc czarowania. Czarownica to jedna z postaci matki, która włada duchami, demonami, energią przyrody, ziołami, która nawet może zmieniać świadomość ludzi, ale poprzez czar, nie poprzez rozmowę, dotyk. Poprzez czary włada ona światem przyrody. Tutaj widzimy Medeę jako żonę Jazona. Ponieważ została zdradzona, przygotowała zemstę – otruła nową żonę króla, nie mówiąc o innych nieszczęściach, które sprowadziła. To jest ta matka, która w momencie, gdy traci władzę nad czymś, czyli na przykład nad swoim mężem – mści się; czyli tam, gdzie zanika jej kontrola, wprowadza śmierć. Widzi tą śmierć, a nawet ją wywołuje. Doprowadza do śmierci tam, gdzie zanika jej kontrola. Czyli jeśli panuje nad światem, to ten świat żyje, ale gdy świat wymyka się spod jej kontroli, to interweniuje jako śmierć. To jest jeden z obrazów matki pochłaniającej – życie, w momencie kiedy nie jest kontrolowane, zamienia się w śmierć i decyduje o tym wyrok matki. Ona jest wykonawczynią tego wyroku śmierci. To, co jest niezwykle dramatyczne i trudne do zrozumienia, choć w naszych czasach też mamy takie zachowania, to to, że Medea zabija własne dzieci. To matka, która w momencie utraty miłości zabija dzieło swojego macierzyństwa. Zabija swoje dzieci i uprowadza je ze sobą już jako istoty martwe. Medea jest też władczynią świata śmierci. Tego typu zachowanie, gdzie matka czy ojciec zabija swoje dzieci, jest w psychiatrii nazywane samobójstwem rozszerzonym. Co jest cechą myślenia w tego typu dramatycznej sytuacji? Taki niedojrzały ojciec czy matka żyje w lęku, w związku z czym nie chce żyć, czyli decyduje się na samobójstwo i nie wyobraża sobie, że po jej czy jego śmierci dzieci mogą dalej istnieć. Chce je uchronić od cierpienia, i to jest myślenie matki pochłaniającej. Bez niej świat nie może istnieć, ten świat, który do niej należy, czyli jej własne dzieci, to, co ona wyhodowała, co wprowadziła w życie – i zadaje wtedy cios śmierci.

    W związku z tym, na przykładzie Maryi, Medei i innych obrazów, możemy powiedzieć, że i w psychologii, i w kulturze mamy do czynienia z dwoma podstawowymi aspektami matki: dobrej matki, która jest rzeczniczką życia, opieki, daje czułość i jest zdolna do poświęceń, do ofiarności; i drugi aspekt – złej matki, która jest rzeczniczką śmierci, magii, kontroli, władzy i otchłani.

    Jakie funkcje dobrej matki moglibyśmy tutaj wyróżnić? Jeżeli chcemy zgłębić mit matki, ujrzeć, że ma on wpływ na nasze codzienne życie, to trzeba zwrócić uwagę na podstawy tego mitu i archetypu. To jest rodzenie, czyli ważną funkcją matki jest płodność. Matka bezpłodna to nie jest matka. I wiele matek, które myślą kategoriami lęku, myślą deficytowo, jeżeli są bezpłodne i nie mogą urodzić – giną. Dla nich życie nie ma sensu, bo lokują swoją świadomość właśnie w archetypie matki i utożsamiają macierzyństwo wyłącznie z rodzeniem. Na jednym ze spotkań dotyczących czytania Biblii padło pytanie, dlaczego w Starym Testamencie jest tyle bezpłodnych matek, tyle problemu z urodzeniem dzieci, z potomstwem. Mam taką refleksję, że w stosunku do otaczających ludów, które pielęgnowały kulty płodności, czyli były określane jako ludy pogańskie, bałwochwalcze, tradycja Izraela była tradycją, która odrzuciła kulty płodności, czyli bezpośredni kontakt z naturą, z ciałem i z seksualnością. I taka uderzeniowa dawka, która zmusiła kobiety do tego, żeby komunikować się ze swoim ciałem niejako poprzez Jahwe, poprzez wyobrażenie bóstwa patriarchalnego, utrudniała im zrozumienie własnej seksualności i można powiedzieć, że bardziej wrażliwe kobiety, bardziej inteligentne, miały z tym problem. Podobnie mają współczesne kobiety, które za dużo myślą – nie mają kontaktu z ciałem, w związku z czym ich natura nie jest zdolna do rodzenia przede wszystkim z powodu blokady na poziomie umysłu, a nie na poziomie ciała.

    Drugą funkcją dobrej matki jest karmienie. Matka nie tylko ma mieć pierś, ale w tej piersi ma być mleko. W spiżarni ma być chleb, czyli ona ma mieć co dawać. Matka, która się czuje pusta, ta, która nie ma co dać – przeżywa deficyt swojej kobiecości macierzyńskiej. Jeżeli będzie od tego uciekała, to będzie okradała inne matki z pokarmu lub też będzie miała trudność z wypełnianiem niektórych funkcji, które polegają na tym, żeby dać pokarm dziecku.

    Kolejna funkcja dobrej matki to opieka. Żeby się opiekować to trzeba mieć jakiś instrument – tym instrumentem jest serce, miłość i oddanie, oczywiście rozumiane nie jako poświęcenie, ale jako opieka, czyli wypełnianie pewnej przyjemnej i ważnej funkcji.

    Wychowanie – na to się często nie zwraca uwagi, ale właśnie do matki należy podprowadzenie młodego członka społeczeństwa na próg dorosłego życia, czy to będzie siódmy rok życia, czy dziewiąty, czy u dziewczynek pierwsza miesiączka, czy inne ważne momenty, które stanowią pewnego rodzaju próg do dorosłego życia społecznego. To jest zadanie matki, wypełniane właśnie poprzez karmienie, opiekę i pewne podstawowe instrukcje, które powinny zawierać komunikat: „nie lękaj się, jeżeli będziesz upadał, czy będziesz cierpiał, to z tyłu czeka na ciebie matka”. Ale matka nie może być przed tym dzieckiem. Jeżeli matka jest przed dzieckiem, to ona się bardziej boi niż dziecko i wtedy ono nigdy nie wydorośleje. Matka, dobra czy dojrzała matka, podprowadza dziecko i je zostawia, przekazuje je społeczeństwu, ojcu albo innym instytucjom, które zajmują się wprowadzaniem w dorosłe życie. Można powiedzieć, reasumując ten wątek, że matka uczestniczy w przemianie dziecka w osobę dorosłą. Ojciec też jest traktowany jako wzór mężczyzny, czyli jako pewnego rodzaju komplementarna instancja do instytucji matki.

    Można by powiedzieć, że szczególną rolą matki jest urodzenie, wykarmienie, danie bezpieczeństwa i wyprawienie w drogę syna i córki bohatera. Czy to będzie bohater na skalę rodziny, który będzie szczęściem najbliższego otoczenia, czy to będzie bohater narodowy, czy to będzie król, czy to będzie zbawiciel, czy nawet cała ludzkość, świat, a nawet Bóg. Matka jest rodzicielką, nie jakiś stworzyciel, który w naszej tradycji jest postrzegany jako postać patriarchalna. Tutaj na chwilę zostawmy bohatera, którego matka wyprawia w drogę.

    Jak można by było określić minimalne funkcje matki? Matka, która nie zabija, matka, która nie ciemięży dzieci, która nie jest czarownicą i śmiercią z kosą. To jest życie, ale na minimalnym poziomie, to jest trwanie. I wiele niedojrzałych matek ma właśnie taką tendencję do bycia matką pochłaniającą, zajmuje się tym, żeby tylko egzystencja trwała; nie żeby było życie, tylko żeby była egzystencja. Widać to może najlepiej na przykładzie zdrowia. Ważniejsze jest, żeby u dziecka nie było choroby – ale co to jest zdrowie? Wartości pozytywne nie istnieją, a zdrowie jest wartością pozytywną, to nie jest tylko brak choroby. Wiele niedojrzałych matek zaniedbuje swoje dziecko, bo myśli tylko o chorobie, o brakach, ale nie myśli o tym, żeby to dziecko, które jest sprytne, inteligentne, weszło w dorosły świat. Ono może być na przykład bardzo niepozorne. Może być biedne, nie musi być siłaczem, ale ma inne talenty i uzdolnienia. I jeżeli matka się koncentruje na zdrowiu, na braku choroby, to pomija jego zdrowe, silne części.

    Kolejny element takiego minimalistycznego podejścia macierzyńskiego to koncentracja na zapewnieniu bezpieczeństwa. Taka koncentracja powoduje, że matka wyręcza dziecko, śledzi zagrożenia, straszy chorobami, straszy śmiercią, w związku z tym jest jakby tym psem, który pilnuje, żeby śmierć nie wdarła się do zagrody. Ale życie to jest coś więcej. To nie tylko bezpieczeństwo, minimalne zdrowie czy minimalna egzystencja.

    I kolejna rzecz, która jest może najbardziej charakterystyczna dla takiego podejścia minimalistycznego. To podejście, w którym nie ma kategorii rozwoju dla naszych podopiecznych. Dziecko ma realizować program matki, rodziny, tradycji czy instytucji, czyli przeszłość decyduje o tym, kim ma być ktoś w przyszłości. Młody bohater się rodzi, ale ma realizować program tego, co postanowiła rada starszych. W naszej kulturze wyprzedzamy tendencje światowe, bo u nas jest nastawienie na rozwój, ale nasze dzieci są niedoopiekowane, nieprzygotowane do dorosłego życia. W związku z tym są dorosłe, ale zdziecinniałe; natomiast w tradycjach bardziej konserwatywnych, na przykład w tradycji islamskiej czy u hindusów, młoda dziewczyna ma wdrukowane, gdzie ma iść. Jej rozwój dokonuje się w ramach tradycji, w ramach klanu, kasty. Jeżeli ona się wyłamie, popełni jakiś romans poza przyzwoleniem rodziców, to jest karana śmiercią, a na pewno wykluczeniem. Tu mamy przykład takiego pochłaniającego matriarchatu. To są jeszcze przeżytki kultury plemiennej, które wdrukowane w zderzeniu z cywilizacją patriarchalną stanowią pewnego rodzaju przemoc tradycji nad jednostką. Matka może tylko płakać na grobie takiego dziecka i nie może mu pomóc, żeby szło swoją indywidualną drogą.

    Matka pochłaniająca nie uczestniczy w przemianie dziecka w istotę dorosłą. Dorosły traktowany jest jak dziecko, czyli ubezwłasnowolniany, jest infantylizowany. Syn lub córka są traktowani jak bezradne niemowlę. Przejawy kobiecości lub męskości są niezauważane, są pomijane, i w ten sposób nawet dorosły, a na pewno przynajmniej młody człowiek jest traktowany jak bezradne niemowlę, takie, które nie ma osobowości, nie ma swoich indywidualnych potrzeb, tylko jest to zamknięte w wyobrażeniach matki. To, na co matka pozwoli, to jest jego, a jak matka nie pozwoli, to do niego nie należy. Ona jest matką, a dziecko jest tylko dzieckiem, wręcz niemowlęciem. Mężczyzna jest traktowany jako siła obca, jako wróg. Zderzenie matriarchatu i patriarchatu to zderzenie potężne. Można powiedzieć, że matriarchat to są siły konserwatywne w kulturze, a patriarchat to siły, które wypychają cywilizację w stronę słońca, w stronę gór, w stronę przyszłości. I te dwie siły ścierają się ze sobą. W związku z tym matka pochłaniająca to są te najbardziej konserwatywne siły matriarchalne – niech nasi podopieczni umrą, jak mają przejść dalej, my ich nie wypuścimy z naszych rąk. Atak matki pochłaniającej skierowany jest też na indywidualność. Myślenie matriarchalne jest myśleniem kolektywistycznym. Ono jest wpisane w uniwersalne, podstawowe wzorce przyrody, czyli rodzenie, karmienie, opiekę; w związku z tym takie kategorie, jak wolność, indywidualność – są kategoriami negatywnymi. Każdy przejaw samowoli albo indywidualnych cech, zwłaszcza zdolności, jest piętnowany. To jest dramatyczne, jeżeli chodzi o terapię, kiedy matka nie zauważa niezwykłych zdolności córki czy syna, a zauważa tylko to, że jest dzieckiem, że jest w czymś niepozbierany, widzi tylko jego bezradną stronę, mimo że to jest wspaniały kandydat na mądrego człowieka, dobrego ojca itd. Ten atak na wolność i indywidualność wynika właśnie z tego, że taka matka odczuwa wszechogarniające zagrożenie i brak dziecka oznacza dla niej ubytek stanu posiadania. Ona swoje poczucie wielkości czerpie z tego stanu posiadania, z tej pseudoopieki, którą roztacza nad podopiecznymi.

    Jak się wyraża negatywny aspekt archetypu matki, między innymi w obrazie matki pochłaniającej, która streszcza pewien aspekt matki negatywnej? Matka pochłaniająca jest rzeczniczką śmierci, czyli osłabia siły życia, podkopuje je, często nieświadomie. Jung opisuje przykład takiej pacjentki, która była w ciężkim stanie psychicznym, była takim nieuleczalnym przypadkiem. Jej pobyt w szpitalu wiązał się z tym, że straciła dwie córki. Okazało się, że jedna córka zakrztusiła się jakimś lekarstwem i nie udało się jej uratować, a druga utopiła się w czasie kąpieli. Jung tropił, co ta matka przeżyła i co się stało z jej umysłem. Dotarł do okresu przedchorobowego, przed urodzeniem dzieci i przed zamążpójściem. Okazało się, że miała ambicje zawodowe, chciała robić karierę. Urodziła dzieci i było to dla niej pewnego rodzaju załamaniem. Kochając dzieci, musiała stłumić złość z powodu utraty planów, które miała, i ta złość w niej była na tyle skumulowana, że nie dopilnowała dzieci w ważnym momencie. Można powiedzieć, że w momencie, kiedy ona powinna się mocno skoncentrować na dziecku, nie dopilnowuje go i dziecko umiera. To jest właśnie osłabianie sił życia, to jest omijanie tej energii, która jest w dziecku, to jest nawet przyczynienie się do śmierci. Matka pochłaniająca nie karmi, a jeżeli karmi, to przekarmia, wmusza; nie karmi tak naprawdę, tylko okazuje swoją władzę i wyższość. Jeżeli podopieczny nie zje, to ona mówi: ,,umrzesz, pójdziesz do szpitala`, starszy. Czyli głód nie jest tylko sygnałem do karmienia, ale jest sygnałem do władzy, do tego, że trzeba działać w atmosferze lęku, zagrożenia i śmierci.

    Oczywiście ważnym elementem takiego myślenia pochłaniającego jest zniewolenie. Matka pochłaniająca zamyka, więzi, zaklina. Gdy dziecko odchodzi, to na drogę jeszcze rzuca przekleństwo. Oczywiście, żeby tutaj było jasne – jeżeli mówię o matce, to mam na myśli pewne wyobrażenie – to jest też problem, który ce****e mężczyzn, ojców, bo oni też podlegali wpływom swoich matek, czy też wyobrażeń, opieki, macierzyństwa, zarówno pozytywnego, jak i negatywnego. Ponieważ agresja i niszczenie są pewnego rodzaju kategoriami, które są pokrewne śmierci, więc matka pochłaniająca lubi niszczyć. Podam banalny przykład – nawet sprzątanie śmieci czy wyrzucanie starych mebli, ba, nowych mebli, które mają rysę – to też jakiś rodzaj destrukcji. To jest użyteczne, natomiast już jest zniszczone, w związku z czym trzeba to wyrzucić. W ten sposób przyspiesza się cykl życia – śmierć.

    W naszych czasach można powiedzieć, że jeżeli mamy deficyt mitu matki czy destrukcyjny obraz matki i w związku z tym większe przyzwolenie na obecność takich pochłaniających symboli matki, to obrazy śmierci pełnią dwuznaczną funkcję. Śmierć jest pokazywana jako coś banalnego. Współczesny człowiek unika kontaktu ze śmiercią – to jest też przykład deficytu matki, bo my nie rozumiemy tego płynnego przebiegu życie – śmierć. To jest pewien cykl, tak jak Uroboros się kręci – można powiedzieć, że to, co umarło, żyje. Na przykład jako duch przodków, jako pewna pamięć albo jakieś amulety czy wspomnienia. Tradycja żyje, jest pewien cykl łączności międzypokoleniowej, czyli życie jest silniejsze od śmierci. Ale w naszych czasach unikamy kontaktu ze śmiercią i nie mamy sposobów na oswajanie śmierci, na przeciwdziałanie, w związku tym z jednej strony patrzymy na śmierć jako coś trywialnego, a jednocześnie nie rozumiemy, dlaczego młodzi chłopcy mordują. To jest nieoswojony mit matki, agresja, która wynika z lęku i z tego, że taki chłopiec czy dziewczyna nie została wprowadzona w odpowiedni sposób na próg dorosłego życia. Dziecko, jeszcze z takim archaicznym wyobrażeniem matki, dostaje do ręki dorosłe narzędzia i ono się nimi posługuje jak dziecko. A dziecko w dorosłym człowieku to jest demon, to jest siła archaiczna, popęd. Straszenie, że braknie witamin, niedożywienie… Jesteśmy straszeni tym, że zdrowie działa na zasadzie jakiegoś cudu. Że można coś wstrzyknąć, coś zrobić, zdobyć nieśmiertelność. Można powiedzieć, że kanibalizm w archaicznych cywilizacjach to jest coś okrutnego, a w naszych czasach takie bardzo niepoważne zajmowanie się zdrowiem, nierozumienie tego, czym jest śmierć, co to znaczy ciało, czym jest energia, którą my dysponujemy, energia życiowa – jeżeli to nie jest okrucieństwo, to na pewno jest głupota. Ilość ludzi, którzy głupio umierają na cukrzycę, w wypadkach, z powodu uzależnień, to jest po prostu jeden wielki kanibalizm. Matka przychodzi i tak pożera własne dzieci, bo one są niedouczone, nieprzygotowane do tego, czym jest granica bezradności, co to znaczy panować nad energią, co to znaczy być dojrzałym, odpowiedzialnym członkiem społeczeństwa czy kultury.

    Zniewolenie. Zniewolenie to jest też bardzo ciekawa sprawa związana z deficytem matki. Mianowicie istotą takiego pochłaniającego oddziaływania jest manipulacja. To jest system państwa totalitarnego. W czasie wojny więźniowie byli ponumerowani, nie mieli nazwisk, imion, tylko mieli numerki. I my teraz jesteśmy ponumerowani, nie mamy nazwisk, imion. To totalitarne myślenie, żeby wszystkich skatalogować. Nie namawiam tutaj do jakiejkolwiek rewolucji, ale słyszałem taką historię jakiegoś bezdomnego, który nie otrzymywał żadnej pomocy społecznej, bo nie miał dowodu osobistego. Powiedział, że nie będzie wybierał, nie chce pomocy. I to jest jakiś bunt przeciwko kolektywizacji. To jest oczywiście niedojrzałe, niepoważne, niemniej pokazuje, jak czasami wprowadzenie pewnego rodzaju skolektywizowanego życia jest bolesne, jest formą zniewolenia jednostki. Nie wolno nam po swojemu pomyśleć, czy czegoś zrobić. To jest gwałt, taki gwałt typowy dla matki, która mówi: „będziesz robił tak, jak ja chcę”. I nie ma ojca, który mówi: ,,przepraszam bardzo, to jest już dorosły syn, dorosła córka, niech robi to, co chce, na własną odpowiedzialność`.

    Matka pochłaniająca tam, gdzie jest ruch i życie, dostrzega śmierć. Gdy dziecko jest ruchliwe, pilnuje je, żeby przypadkiem się nie potłukło, czy czegoś nie zrobiło. Ruch utożsamia z zagrożeniem. Między ruchem a wypadkiem jest jeszcze pewien odcinek czasu i pewna odległość, i myślenie związane z lękiem i zagrożeniem jest typowe dla kontrolujących matek.

    Matka pochłaniająca wspiera siły regresji, wciąga do otchłani, zamyka w kręgu, utrudnia ukształtowanie dojrzałej, samodzielnej jednostki. Sposób wychowania w naszych szkołach jest skolektywizowany, wszyscy musimy mieć zuniformizowaną wiedzę. Wszyscy muszą tak samo myśleć o seksie, tak samo rozumieć dodawanie, odejmowanie. Ile jest takich nauczycielek – ja mam pacjentów czy pacjentki, którzy rozwiązują zadania z matematyki na intuicję, a nauczyciel nie zalicza tylko dlatego, że to nie było zrobione tak, jak on kazał. To jest przykład prymitywnego, skolektywizowanego myślenia: „ma być tak, jak ja karzę, jak ja powiedziałam, a nie tak jak ty sobie pomyślałeś; może tobie, nie wiem, jakiś anioł dał pomysł, nie, to nie przeszło przez moje ręce i tak nie wolno”. Ilu zdolnych młodych ludzi musi się leczyć na nerwice, fobie szkolne, bo muszą przejść przez taki skolektywizowany cyrk, a tego nie umieją, bo mają jakąś indywidualność i nie umieją z niej zrezygnować. Przejawem tego buntu jest bycie neurotykiem, nie mówiąc o tym, że nawet ocierają się o wariactwo.

    Matka pochłaniająca wszędzie widzi zagrożenie. Według niej jest jakiś świat ukryty, świat śmierci, w związku z tym gdzieś za ścianą zawsze się coś czai. Myślenie o magii, o jakichś cudach, te wszystkie amulety – to wszystko jest myślenie matriarchalne. Jeżeli to się staje indoktrynacją, całym światopoglądem – niestety jest to myślenie w kategoriach matki archaicznej. Co ciekawe, matka atakuje to, co bezradne, słabe; ona się denerwuje, że coś jest słabe, że dziecko się przewróciło. Zamiast mu w tym momencie pomagać, krzyczy na nie, że jest bezradne, że czegoś nie rozumie. To jest pochłanianie. Najpierw trzeba pomóc, a potem ewentualnie rozliczać. A tu jest rozliczanie w momencie, kiedy coś przegrywa, kiedy coś jest chore. To wynika z lęku i oczywiście z niedojrzałości. Najpierw trzeba pokonać własny lęk i własną energię destrukcyjną, a potem dopiero straszyć innych.

    Trzeba jeszcze powiedzieć, że to jest paradoks, ale matka pochłaniająca obiecuje wieczną pomoc, nieśmiertelność, raj za darmo lub ciche zaśnięcie po śmierci – nic nie będzie bolało, nie będzie piekła, będzie tylko tak cichutko. To są też wyobrażenia, które depersonalizują, odbierają autonomię. Nie mamy indywidualnej historii, nie mamy tożsamości.

    Przejdźmy do drugiej części. Na slajdzie jest głowa meduzy. To jest jedno z wyobrażeń negatywnej matki, ma węże na głowie, które można rozumieć jako bezkształtną, nieopanowaną energię życia. Ale to jest energia życia, która gryzie, która nie jest poddana kontroli świadomości. To jest wężowisko popędów, wężowisko instynktów. Drugi przykład, inny obraz meduzy, która atakuje wędrowców na morzu. ściąga do otchłani tych, którzy podróżują, utrudnia bohaterowi wydoroślenie, to jest taka Baba Jaga, która straszy: ,,wracaj do mamy`. Ci, którzy wyruszyli w drogę, szukają swojej ojczyzny, czy mają jakiś cel przed sobą, są przez nią wytracani. To jest ta przeszkoda na drodze życia, która ściąga w otchłań śmierci.

    Tu mamy syreny. To jest jedno z wyobrażeń matki, paradoksalne, bo to są kobiety, które mają piersi, ale nie mogą karmić, bo nie mogą też urodzić. Jedyne, co mogą, to ściągać nieświadomych mężczyzn do otchłani, do krainy śmierci, gdzie wszystko jest równe. Tam nie ma rozwoju, jest tylko umieranie, zamieranie czy nieświadomość, czyli sen. Ich niezwykła zmysłowość nie ma celu, jej wynikiem nie jest ani związek, ani macierzyństwo. Jest tu pewien aspekt matki, który nie jest rozwojowy; on jest pierwotny, są pewne zalążki, ale nie mają formy dojrzałej.

    To jest właśnie Uroboros – on się rodzi, mamy ciało, a za chwilę jest czaszka – mamy śmierć, brak pełnego cyklu życia, nie ma całej drogi bohatera przez życie, zrealizowania celu i powrotu – mamy po prostu ciało i śmierć.

    Minotaur – to też jest wyobrażenie archaicznej siły matriarchalnej, która jest zaklęta w labiryncie. Takie myślenie związane z lękiem matki pochłaniającej oznacza, że to nie jest tylko straszenie innych, rozpowszechnianie idei lęku. To jest również życie w lęku, czyli zamknięcie się we własnym labiryncie. To jest archaiczna siła, ale co ciekawe, ta siła uderza w ludzi niedojrzałych, nieświadomych. Minotaur żąda na ofiarę dziewczynki i chłopców, czyli istot najbardziej niewinnych, będących u progu życia. To jest pewne bardzo charakterystyczne wyobrażenie, które mówi o tym, że to, co jest na progu życia, jest najlepszym kąskiem dla matki pochłaniającej. To bardzo ciekawe, bo również w terapii widać takie zjawisko, gdzie krytycznym momentem, kiedy narasta konflikt między matką a córką jest wtedy, kiedy matka jest nieszczęśliwa, a córka wchodzi w okres dojrzewania, staje się kobietą. Matka czuje się zagrożona w swoim szczęściu – ona już czuje, że córka może ją wyprzedzić. I właśnie takie ściąganie do labiryntu, ściąganie do otchłani jest cechą niedojrzałej matki.

    Kto może przemienić destrukcyjną energię matki pochłaniającej? Bohater, potrzebny jest bohater – Tezeusz, Herkules – który będzie umiał walczyć z tymi odrastającymi wężami, który będzie wznosił się na szczyty swoich umiejętności, sprawności i będzie cały czas maksymalnie zmobilizowany. Otrzyma też pomoc ludzi życzliwych, przyjaciół czy dobrych matek. Wtedy wygra walkę ze smokiem, z potworami ciemności.

    Przejdźmy do psychologii jednostki, z jaką możemy się zetknąć w jej indywidualnym życiu. Według Neumana

  • Sławomir M. pisze:

    Głos z sali: Chciałam zapytać, czy pana teza opiera się na tym, że jeśli mamy toksyczną matkę i zinterpretujemy lęk, to ten neurotyzm matki powielamy, modelujemy go i zachodzi transmisja, a jeśli okażemy się bohaterami – to go nie zinterioryzujemy i będziemy wolni, autonomiczni? Bo taka konkluzja się jawi.

    Zenon Waldemar Dudek: Może za duży akcent położyłem na ten aspekt matki pochłaniającej i może nadmiarowo jest to rozumiane. Chciałem zwrócić uwagę na to, że nadmierna kontrola wynikająca z lęku, nie z troski, tylko z lęku, blokuje siłę rozwojową, czyli konserwuje, straszy i utrudnia wydoroślenie. Bohater to jest ta osoba, która mimo straszenia idzie w drogę, czyli rozpoznaje siły regresywne, obojętnie, czy one napierają z zewnątrz, czyli od rodziców, od społeczeństwa, czy w nim się to budzi i jest to proces wewnętrzny. Rodzic może nie zauważyć, kiedy dziecko zauważa smoka – zauważa, że obok fajnej, miłej, kochanej mamy jest jeszcze jakaś Baba Jaga. Kiedy pojawiają się u dzieci wyobrażenia Baby Jagi czy smoka? Zarówno wtedy, kiedy matka jest niedojrzała, lękliwa, kiedy straszy, czy w ogóle jest negatywna, destruktywna atmosfera w rodzinie, ale również wtedy, kiedy jest raj – bo takie dziecko jest nieprzygotowane i ono pod byle pretekstem odczuwa lęk i wyobraża sobie Babę Jagę. To jest myślenie dwubiegunowe. Mówienie o tym, że matka jest zła od początku do końca albo dobra jest od początku do końca – to jest mówienie o dwóch aspektach jednego archetypu. I jeżeli one są roztrzebione, widzimy je oddzielnie, to jeden i drugi mogą działać destrukcyjnie. Jeden infantylizuje, tak jak matka nadopiekuńcza, a drugi straszy i też utrudnia wydoroślenie.

    Głos z sali: Ale matka nadopiekuńcza nie jest dobrą matką, to jest bardzo cienka granica…

    Zenon Waldemar Dudek: Dobry, zły – to trzeba mówić w cudzysłowiu, w takim potocznym rozumieniu. Natomiast myślenie symboliczne i odwołujące się do mitologii, do kultury, jest myśleniem dwubiegunowym, wieloznacznym; musimy wziąć pod uwagę albo kontekst, albo pewną chronologię wydarzeń lub cel.

    Głos z sali: Chciałbym pana zapytać o jedną rzecz – nie bardzo rozumiem, co w tym ciągu postaci robi Kronos? Dlatego że Kronos jest samcem, dzieci, o ile pamiętam, rodzi Gaja; póki ona nie wie o tym, że on je pożera, to wszystko jest fajnie, potem daje mu kamienie, które on połyka; dzieci dorastają i obcinają łobuzowi głowę. Wobec tego tu Kronos z matką niewiele ma wspólnego. Nie rozumiem.

    Zenon Waldemar Dudek: Chciałem po pierwsze wprowadzić rozróżnienie – idea pochłaniania, idea smoka nie jest przypisana do płci, tylko jest cechą kultury, pewnej tradycji. Kronos symbolizuje tutaj tego boga męskiego, który pożera własne dzieci, czyli zachowuje się tak, jak matka pochłaniająca.

    Głos z sali: Ale nie ma tam Gai, która doprowadza Kronosa… To znaczy Kronos to jest samiec destruktor…

    Zenon Waldemar Dudek: Ja bym powiedział tak: prawdopodobnie miał złą mamusię. Wyłonił się z otchłani. Był smutny. Nie miał matki, nie miał czułości.

    Głos z sali: Jeżeli ten aspekt pochłaniania jest niezależny od płci, to dlaczego przypisywać ten aspekt matce, a nie na przykład ojcu? Dlaczego nie ojciec pochłaniający?

    Zenon Waldemar Dudek: Wchodzimy w bardziej szczegółową problematykę. Każde takie ogólne sformułowanie może rodzić wiele wątpliwości, nie czuję się na tyle kompetentny, żeby w sposób bardziej szczegółowy to analizować. Najkrócej mówiąc, treścią świadomości i nieświadomości, mnie jako mężczyzny i pani jako kobiety, mogą być takie wyobrażenia, które wpływają na panią, tak jak zachowuje się matka pochłaniająca – czyli pani może być i ofiarą tego wyobrażenia, i w pani otoczeniu mogą być ofiary tego typu postawy. Może to się wyrażać we wszelkiego rodzaju nadmiernej kontroli, zachłanności, w nadmiernej opiekuńczości, ale też w irracjonalnych lękach, w nie odnajdowaniu granic. Natomiast moim zdaniem płci i sfery kultury związanej ze sferą kobiecości i męskości nie można tak zupełnie wymieszać. Jednak istnieje coś takiego jak subkultura matriarchalna i subkultura patriarchalna, chociażby z racji biologii. Tradycyjne społeczeństwo radziło sobie w ten sposób, że do piątego czy siódmego roku życia dziecko było pod opieką matek. I dziewczynki, i chłopcy byli nasycani opieką, bezpieczeństwem, nie rywalizowali ze sobą, uczyli się współpracy, kolektywnego myślenia. Potem następowało różnicowanie, więc to bardziej porządkowało według płci i według naturalnych cech. Daj Boże, że to były cechy dojrzałej, opiekuńczej postawy macierzyńskiej i myślenie cechami ojcowskimi czy męskimi. Żyjemy w takich czasach, gdzie te wzorce się jednak bardzo wymieszały, w związku z tym dzisiaj można mówić, że mamy coraz więcej zniewieściałych mężczyzn, którzy się zachowują jak ofiary. Oni są nośnikami tej matki pochłaniającej, to oni się zachowują jak osoby, które nie panują nad swoim ciałem. A kobiety idą drogą inicjacji męskiej, czyli drogą Amazonek i one stosują kontrolę, ale męskiego typu, nie typu macierzyńskiego. Nie można zupełnie oddzielić idei matki pochłaniającej od płci, od kobiety, od matki, od roli matki w rodzinie. Ale czy rolę matki będzie pełnić babcia czy starszy brat – to jest drugorzędne.

    Roman Pawłowski: Pan zwrócił uwagę na totalitaryzm jako jeden z przejawów pochłaniania. Czy zastanawiał się pan w tym kontekście nad wizerunkiem przywódcy totalitarnego? Na przykład Stalina? Czy w tym układzie byłby on obrazem pochłaniacza rodzaju żeńskiego?

    Zenon Waldemar Dudek: Moim zdaniem psychologia tyrana wyrasta właśnie z matki pochłaniającej. Tyran to człowiek, który boi się śmierci, w związku z tym on tak długo żyje, dopóki zabija innych, czyli pochłania. To jest typowy mechanizm prześladowczy tyranów, którzy cały czas musieli kogoś zabijać, żeby żyć, i tego typu myślenie, w formie pozytywnej albo ambiwalentnej, jest w kulturach wojennych, plemiennych, gdzie wojownik, kiedy zabijał innych wrogów, miał energię życia. Im więcej pokonał wrogów, tym większym był wojownikiem. W ten sposób przyswajał sobie energię życia. To jest właśnie myślenie tego typu, gdzie jest utożsamianie śmierci z życiem – im więcej ludzi zabiję, tym dłużej będę żył. Tak myślą tyrani. Tyranem nie będzie człowiek, który jest nasycony miłością macierzyńską. On nie boi się życia, nie odgradza się od niego ani instytucją, ani władzą, ani pistoletami, bagnetami. Także moim zdaniem to jest słuszne – systemy totalitarne to jest zwyrodniały matriarchat, często w wydaniu mężczyzn tyranów.

    Głos z sali: Mam takie pytanie. Był moment, że odwołał się pan do przykładu Beksińskiego. Przywołał pan jego śmierć – on poniósł śmierć symboliczną w zamkniętym mieszkaniu, bezpiecznym miejscu. Odniosłem wrażenie, że tą symboliczną śmierć potraktował pan w kategorii jakieś konieczności w jego życiu, to znaczy jako konieczne następstwo, tak to przynajmniej zrozumiałem.

    Zenon Waldemar Dudek: Moim zdaniem, jeżeli człowiek boi się śmierci, to jego śmierć będzie tragiczna, okrutna i irracjonalna. Przejawem irracjonalności będzie śmierć w wypadku, śmierć we własnym mieszkaniu spowodowana przez przyjaciela domu, tak jak u Beksińskiego. Beksiński bał się śmierci, był tchórzem – jak na wojownika to on myślał matriarchalnie i to w tym negatywnym słowa znaczeniu. On tyle demonów przywołał na obrazach, że te demony żyły w życiu psychicznym, oddziaływały na jego świadomość. On tym bardziej się zamykał w mieszkaniu, które stało się grobem. Powiedziałbym, że gdyby on tego lęku nie miał, to nawet gdyby przyszło trzech osiłków, a mieszkanie by nie było zamknięte, to oddałby im pieniądze albo coś by zniszczyli, ale prawdopodobnie by przeżył, bo by go potraktowali jak faceta. A on był tchórzem, bał się śmierci. I w tym sensie taki smarkacz, ten głupi młody chłopiec nie miał lęku przed nim, bo on wręcz wciągał, wchłaniał jak gąbka agresję tego niedojrzałego chłopca pazernego na pieniądze. Ale to jest tłumaczenie irracjonalne, metaforyczno-symboliczne.

    Psychologicznie wydaje mi się, że ta nieuchronność jest w tym, że bohater nie odrabia lekcji na wcześniejszych etapach rozwoju. Już Jung mówi o kryzysie połowy życia. Gdyby Beksiński gdzieś w okolicach czterdziestki, pięćdziesiątki doświadczył pewnego rodzaju męskiej inicjacji – że jest malarzem, ale jednocześnie jest herosem, że się nie zamyka, tylko idzie do społeczeństwa, czy w inny sposób sprawdza swoją męskość – myślę, że inaczej by żył. On nie odrobił lekcji i zawęził swój rozwój do ofiary matce, czyli rysował, uprawiał kult artystyczny, kult bogini, wielkiej matki. I pozostał w objęciach matki, ona go zagarnęła i zabrała na drugą stronę życia. Ale można to oczywiście na wiele sposobów interpretować.

    Głos z sali: Jeszcze jeden wątek, dla mnie intrygujący, to ta kwestia, że kobieta myśląca ma problem z rodzicielstwem w dzisiejszych czasach. Trochę mi to tak zabrzmiało, że kobieta nie powinna zajmować ważnych stanowisk, bo w okresie menstruacyjnym doznaje zaburzeń psychicznych. Proszę mnie wyprowadzić z błędu…

    Zenon Waldemar Dudek: Tutaj odpowiedź jest bardzo prosta. Rzecz polega na tym, że i myślenie, i uczucie jako narzędzia macierzyństwa, są ważnymi elementami wyposażenia dojrzałej osobowości, potrzebnymi i kobiecie, i mężczyźnie. Tak jak lewa i prawa ręka razem tworzą dosyć dobry zestaw narzędzi. Rzecz polega na tym, żeby pragnąc dziecka, czy idąc ścieżką macierzyńską, mniej myśleć, a bardziej czuć. Jeżeli włączam myślenie, kiedy idę w macierzyństwo, to myślę: „jaką ma płodność ojciec dziecka, jakie bakterie ma zainfekowane, jakie są zagrożenia cywilizacyjne, czy zdrowo będzie się wychowywało to dziecko?” Jeżeli się poczyta trochę w poradnikach, trafi się na jakichś pseudowyedukowanych doradców medycznych, którzy potrafią naprawdę straszyć. Ile do psychiatrów trafia pacjentów, którzy są straszeni przez medyków, którzy widzą tylko choroby, a nie widzą zdrowia, nie widzą życia tylko widzą śmierć i są przestraszeni… Ulotki – to, co piszą w ulotkach o lekach – przecież to jest jedno wielkie maltretowanie, zaindukowane przez prawników, żeby przypadkiem nie płacić odszkodowań, ale straszenie wszystkim – padaczką, śmiercią – przecież to jest straszenie ludzi! Ta informacja, którą ma w swojej głowie niedoszła matka, jest niezwykle toksyczna, bo nie pomaga jej w macierzyństwie. Zresztą znam konkretny przypadek takiej właśnie matki, która miała niezwykle zainfekowaną świadomość obawami o to, co takiego może się wydarzyć z dzieckiem. Myślę, że rzecz nie polega na tym, żeby nie myśleć, tylko żeby mądrze myśleć albo myśleć we właściwym miejscu.

    Głos z sali: Rozumiem, że pan doskonale wie, jak być idealną matką?

    Zenon Waldemar Dudek: Nie wiem.

    Głos z sali: Czegoś takiego nie ma. Ale generalna konkluzja jest taka, że żeński pierwiastek destrukcyjny jest winien wszystkim barbarzyństwom ludzkiej cywilizacji, tak?

    Zenon Waldemar Dudek: Powiem tak – mam nadzieję, że tezy, które tu padły, sformułowania czy określenia, będą zapładniające dla państwa myśli i uczuć i że z tego jednak wyjdą dobre dzieci. Jeśli cokolwiek tu było błędne, przesadzone, odwrócone, niedojrzałe, niepoprawne, moje prywatne – to proszę to potraktować jako bodziec, inspirację. Absolutnie nie chciałbym, żeby cokolwiek zabrzmiało jako indoktrynacja. Tam, gdzie mówię w kategoriach, że jestem pewny, że tak to rozumiem – odwołuję się do osobistego doświadczenia, to znaczy mam na myśli określone osoby czy grupy. Natomiast te treści z kultury, z mitów, są dla mnie tylko próbą zwrócenia uwagi na coś, co moim zdaniem dobrze wskazuje na pewną psychologiczną treść. Na pewno nie wkraczam ani w socjologię, ani w teologię, ani w religię, tylko poruszam się gdzieś na pograniczach psychologii. Dziękuję bardzo.

    [url]http://www.labodram.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1070:wykad-zenona-waldemara-dudka-2-zapis&catid=76&Itemid=207[/url]

  • Sławomir M. pisze:

    Intrygującym zjawiskiem wśród Dusz są ciąże pozamaciczne, urojone oraz takie na 'chwilę'.

    Pierwszy przypadek został omówiony w artykule

    Ciąże pozamaciczne

    [url]readarticle.php?article_id=1374[/url]

    Urojone powstają gdy Dusza w nieprzytomności twierdzi, że jest w ciąży. Dusze inkarnowane w męskie ciała mogą je doświadczać z takim samym powodzeniem jak Dusze w ciałach kobiecych.

    Ostatni przypadek dotyczy ciąży jaka nie kończy się poronieniem u osobowości- jest to przypadek kiedy Dusza wcielona porozumiewa się z Duszą niewcieloną na chwilową ciąże (trwającą czasem jeden dzień czy dłużej- w zależności od układu; osobowość takiej Duszy może nic nie odczuwać, nic nie wiedzieć ani czuć).

    Co z tego Dusze mają?

    W zależności od umowy- Dusza nienarodzonego dziecka może na chwilę skryć się przed wrogami, może w ramach nagrody za ciężką pracę uzyskać chwilę wytchnienia.

    Dusza przyszłej, niedoszłej matki- zaspakajać może macierzyńskie potrzeby na poziomie Dusz (bo w materii brak mężczyzny, nie ma środków na utrzymanie dzieci, zakazano jej rodzić, mąż nie chce dziecka, kobieta zbytnio się obawia)*, przygotowywać się do roli matki, 'walczyć' w imieniu dziecka, a także z powodzeniem może spowodować niepłodność u jej własnej inkarnacji dążącej do macierzyństwa (bo jako Dusza przecież jest już matką całej gromadki).

    Co więcej, taka Dusza matki może bez zobowiązań 'przerwać' ciąże, a później nie wychowywać Duszy dziecka jakiemu udzieliła schronienie na chwilę… A potem znów może z kolejną Duszą nieinkarnowaną zawiązać kolejne umowy…

    *to, że osoba jest samotna w materii nie znaczy, że na poziomie Dusz nikogo Dusza nie ma- wręcz przeciwnie tworzą rody, klany, własne rodziny z wybranymi członkami rodziny i nie tylko

    Artykuły

    Ciąża i macierzyństwo. Modlitwa uzdrawiająca

    Boże twórczej siły Miłości, proszę aby dokonało się teraz trwałe uwolnienie mojego macierzyństwa oraz ciąży od wszystkich szkodliwych energii i wibracji, wynikających z intencji, nawyków i potrzeb szkodzenia sobie i innych istotom.

    [url]readarticle.php?article_id=260[/url]

    Uzdrawianie własnego dzieciństwa. Modlitwa ,,prenatalna"

    Witaj ……. dziecko nasze, przyjacielu od serca, przyjacielu Miłości.

    [url]readarticle.php?article_id=108[/url]

    Poaborcyjna modlitwa.

    Temat poboczny aborcji to utrata piersi przez kobietę np poprzez raka. Pierś lewa to aborcja córki, prawa syna. Utrata może pojawić się w dowolnym czasie życia nawet w starości lub następnych inkarnacjach duszy na skutek

    -poczucia winy?

    -poczucia niegodności do bycia matką karmicielka, pełnowartościową kobietą.

    -Niezasługiwania na…

    – i najważniejsze -poczucia niegodności do bycia kobietą. To zaś skutkuje szukaniem odpowiedzi …do czego mi są potrzebne jajniki, piersi, macica…..

    [url]readarticle.php?article_id=489[/url]

    Powitalna modlitwa nierodzonego jeszcze dziecka

    Akceptujemy Ciebie ……….. i przyjmujemy Twój pozytywny wpływ i twoje wewnętrzne światło jakim nas obdarzasz.

    [url]readarticle.php?article_id=464[/url]

  • Sławomir M. pisze:

    Dyskusja toczy się na temat rozpisanych w osobnym pliku intencjach dotyczących tematu aborcji 

    [20:53:08] Asia:, a w aborcjach dodałam o nakłanianiu innych i jest tak:

    naszego(nie), cudzego(nie) znieczulania(nie) się m.in. lekarstwami, alkoholem, narkotykami i nie tylko po naszej( nie), cudzej(nie) aborcji a także po naszym(nie), cudzym(nie) nakłanianiu(nie) innych, każdego rodzaju istot do aborcji,

    [20:54:44] Mirka: po naszej aborcji…nie ma wspomniane że inkarnacja Duszy dokonywała aborcji

    po naszym/cudzym poddaniu się aborcji

    po naszym(nie), cudzym(nie) nakłanianiu(nie) innych w tym każdego rodzaju, poziomu, płci istot, bytów, tworów do aborcji

    a i jeszcze ważna sprawa

    bym ja osobiście dała (nie) aborcji- bo niektórzy twierdzą (w tym Dusze) że nie poddają się aborcji, a wyskrobywaniu, usuwaniu pasożytów

    na nas dokonują aborcji

    że my poddajemy się aborcji

    -takie sformułowania 

    [20:57:07] Asia: ups no to ja jednak poczekam, aż będziesz mogła zerknąć do dokumentu bo widzę,że Moja Dusza blokuje ten temat mocno..

  • Sławomir M. pisze:

    Tekst do rozwagi

    Fenomen dzieci indygo

    Autor: fabians (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)

    Słowa kluczowe: indygo, dzieci indygo, geniusz, wychowanie geniusza, bardzo inteligentne dziecko, Niegrzeczne

    2013-07-17 15:32:21

    Wyjątkowe dzieci, wyjątkowi ludzie. Na przestrzeni wieków znajdowały się wybitne jednostki, które swoim postępowaniem i postawą niejednokrotnie zmieniały bieg historii.

    Wyjątkowe dziecko?

    Dzieci tysiąclecia, dzieci nowej ery, kryształowe dzieci. Te synonimy można usłyszeć gdy mówimy o dzieciach Indygo. Zacznijmy od początku, dlaczego taka nazwa? Kolor indygo to barwa o odcieniu pomiędzy niebieskim i fioletowym. Wszystko zaczęło się od zwrócenia uwagi przez Lee Carroll i Jana Tober na strefę aury pewnych wyróżniających się z tłumu jednostek. Ich kolor aury odpowiadał właśnie kolorowi indygo. Dzieci te wykazują pewne ponadnormatywne cechy osobowości. W tym małym artykule postaram się przybliżyć fenomen tych osób. W krajowych mediach w tym temacie zapanowała cisza. Sprawa została pominięta na obecną chwilę przez dziennikarzy i felietonistów.

    Dzieci czy już bardziej dorosłe osoby są porozrzucane po całym świecie. Ludzie ci także byli w przeszłości w różnych przedziałach czasowych. Według różnych teorii ludzie ci byli od samego początku na świecie, a ich dusze są bardziej wyewoluowane. Niektórzy rozróżniają w historii znane postacie jak Joanna d'Arc czy św. Bernadetta. Byli to młodzi ludzie, którzy siłą woli odmienili istniejący ówczesny świat. Ci ludzie w przeszłości tworzyli rewolucje, opracowywali nowe systemy filozoficzne.

    Dużo się mówi w innych krajach w różnych społecznościach na ten temat. Powstały więc siłą rzeczy różne koncepcje tłumaczące dlaczego w obecnych czasach rodzi się najprawdopodobniej wyjątkowo dużo tych wyjątkowych ludzi. W tym temacie można usłyszeć między innymi głosy o tym, że dzieci te wprowadzą nas w nową erę ewolucji naszej rasy, że są to bardziej starsze i bardziej wyewoluowane, dojrzalsze dusze niż reszta ludzi. Zostają one zsyłane na ziemię przez Boga w celu naprawy świata.

    Czym tak naprawdę te dzieci są inne od reszty?

    Jakie posiadają cechy społeczne i intelektualne? Pewnymi cechami, które łączą te osoby są między innymi bystrość. Mają piękny wyraz oczu, zdolności telepatyczne. Wysoki iloraz inteligencji choć znawcy sugerują, że standardowe testy IQ w tym przypadku nie do końca odzwierciedlają iloraz inteligencji osób Indygo. Pomimo wysokiego ilorazu w szkole nie idzie im najlepiej. Wykazują w pewnym aspekcie cechy autystyczne. Mają bardzo czyste serca. Ce****ą je głębokie przemyślenia na temat sensu życia. Mają bardzo wysoko utworzone cechy moralne, równość, sprawiedliwość.

    Już od najmniejszych lat sprawiają wrażenie (pomimo, że są dziećmi) osób dorosłych. Czasami przejawiają uzdolnienia w sferze artystycznej, np. śpiewem czy malarstwem. Dość często brakuje natomiast im pewnych cech jak przyporządkowanie się innej osobie czy systemowi społecznemu, są indywidualistami. Niejednokrotnie dzieci są np. dyslektykami i mogą mieć w pewnych obszarach życia czy funkcjonowania w obecnym społeczeństwie pewne zaburzenia. Albo delikatniej to można nazwać odchylenia od norm czy standardów.

    Wychowanie, aspołeczność, podatność

    Problem z wychowaniem. Dzieci te są trudne w wychowaniu. Mocne cechy indywidualności i osobowości, są powodem wielu zmartwień i problemów. Osoby te przez to, że różnią się od rówieśników, wykazują cechy aspołeczne. Kiedy natomiast są razem ze sobą, bariera ta znika sama. Można by tu postawić znaczną hipotezę czy interpretację porównawczą.

    Genialni ludzie są osamotnieni, bo tylko sami ze sobą mogą się mierzyć. Problem, który tkwi w systemie szkolnictwa to to, że dzieci uczy się co mają myśleć zamiast jak mają myśleć. Dlatego istnieją głosy popierające indywidualny cykl szkolenia dzieci.

    Przychodzą na świat z poczuciem królewskiej godności (i często zachowują się zgodnie z nią). Czasami się wywyższają nad innymi oraz to czasami pokazują. Mają poczucie "zasługiwania, aby tutaj być" i są zaskoczone, kiedy inni go nie podzielają. Poczucie własnej wartości nie jest dla nich istotną kwestią. Często mówią swoim rodzicom, "kim są". Mają problemy z uznaniem bezwarunkowej władzy (nieudzielającej wyjaśnień i niedającej możliwości wyboru).

    Po prostu nie robią pewnych rzeczy; na przykład, czekanie w kolejce jest dla nich trudne.

    Frustrują je systemy oparte na rytuałach i niewymagające twórczego myślenia. Często dostrzegają lepsze sposoby robienia czegoś, zarówno w domu, jak i w szkole, co sprawia, że wydają się być "pogromcami systemów" (przeciwnymi każdemu systemowi).

    Wydają się być nastawione antyspołecznie, o ile nie przebywają w towarzystwie podobnych do siebie. Jeśli w ich otoczeniu nie ma osób o poziomie świadomości podobnym do ich poziomu, często zwracają się do swojego wnętrza, czując się, jakby nie rozumiał ich żaden człowiek. Szkoła często jest dla nich niezwykle trudnym doświadczeniem społecznym. Nie reagują na dyscyplinę opartą na wywoływaniu poczucia winy. Nie wstydzą się mówić o tym, czego potrzebują.

    Pomyłki i sceptycyzm

    Naukowcy podchodzą do koncepcji sceptycznie. Znany psychiatra Russell Barkley uważa, że określanie dziecka z problemami mianem "indygo" może opóźnić jego prawidłową diagnozę i terapię. Profesor David Cohen uważa, że rodzice po prostu wolą postrzegać swoje dzieci jako wyjątkowo obdarzone niż cierpiące na ADHD.

    Widać więc, iż określenie dziecka do grupy Indygo jest kwestią problematyczną oraz to, że na dzień dzisiejszy nie ma twardych dowodów na istnienie takiej grupy. Dodać należy iż kwestia stała się popularna ze względów na samych rodziców, gdzie chcą oni zobaczyć w swoich dzieciach kogoś wyjątkowego. Dodatkowo dzieci przypisuje się pomyłkowo do trendu New Age.

    Przyszłość

    Dzieci Indygo miały być następnym stadium rozwoju ludzkości a zwolennicy tej idei twierdzili, że pokolenie, do którego one należą jest jedyne w swoim rodzaju. W przeszłości system pomijał takie jednostki, stwarzając odmienną postawę społeczeństwo odpychało je na skraj pola. Powodowało to olbrzymią stratę dla społeczeństw, nie wykorzystując możliwości tych jednostek.

    Obecnie świadomość ludzi jest znacznie poszerzona w porównaniu do poprzednich czasów i można usłyszeć głosy o próbach wysiłku w celu tworzenia z tych osób "kwiatu narodu" i stawiać je na decyzyjnych stanowiskach. Pomimo różnych opinii dotyczących fenomenu wyjątkowych ludzi, kwestia staje się nadal otwarta. Nadchodzące przyszłe dekady być może wyłonią pewne wydarzenia i odsłonią nam rąbka tajemnicy…

    [url]http://interia360.pl/ciekawostki/artykul/fenomen-dzieci-indygo,63838[/url]

    komentarze: Czy to nie też obecne czasy pozwalają by dzieci się otwierały i mówiły? Czy w dawnych czasach tego nie było? Wtedy palili na stosie, uciszali, dyscyplinowali a teraz rodzice rozpuszczają dzieci, pozwalają oglądać tv z super gwiazdami, bajkami nie z tej planety…

    ~antre – 21 min temu

    Przekonanie o własnej wartości już samo w sobie jest podstawą sukcesów. Jeśli dodać do tego konsekwencję w dążeniu do celu, ciekawość świata i zdolności to sukces gwarantowany. No, może potrzeba jeszcze jak to w życiu na naszej Planecie, drobiny szczęścia. Nie potrzeba do tego nic więcej i nie ma tu nic do rzeczy ani aura Indygo ani Błękitna Krew ani ukryty kosmita w ciele Homo Sapiens.

    ~SZOSZON – 1 godz. 6 min temu

    CZYTAJAC TEN ARTYKUL, ZACZYNAMY SIE IDENTYFIKOWAC Z DZIECMI INDYGO. OKAZE SIE ,ZE WSZYSCY JESTESMY INDYGO,HAHA. POZDRAWIAM INDYGO,BAJO

    ~Emma – 1 godz. 39 min temu

    Nazwa medyczna dla tego typu objawów to zespół Aspergera, zapewniam, że żadnej aury indygo osoby takie nia mają, natomiast indywidualizm i trudności w kontaktach społecznych utrudniają im życie. Mam syna z tym zespołem i sporo wiedzy na ten temat. Nie przerabiajcie prostych tematów na jakieś mistyczne sensacje, bo to brak profesjonalizmu kompletny.

    Dzieci Kryształowe

    Nieco mniej, przynajmniej w Polsce, mówi się o Dzieciach Kryształowych. Częściowo wynika to zapewne z faktu, że jest to temat nowszy – tak jak i pokolenie Kryształowe, które zaczęło pojawiac się na Ziemi mniej więcej około roku 2000. Również w ich przypadku, nazwę zapożyczono od koloru aury tych dzieci, opalizującej i bogatej w różnobarwne pastelowe odcienie.

    Kryształowe Dzieci wyróżniają się wśród innych już samym wyglądem, ze względu na swe duże, piękne oczy o głębokim, wręcz hipnotycznym spojrzeniu, zdradzającym mądrość tych dzieci wykraczającą daleko poza ich wiek fizyczny. Mają zupełnie inny temperament niż Dzieci Indygo. Są spokojne, szczęśliwe i wyrozumiałe dla innych. Pod wieloma względami są idealne i to one właśnie stanowią cel, do którego zmierza ludzkość w swoim rozwoju. Ich zadaniem jest wskazywanie kierunku i zachęcanie do tej ewolucji poprzez swoje istnienie.

    Jedną z cech charakterystycznych Kryształowych Dzieci jest ich sposób komunikowania się. Są to dzieci obdarzone zdolnościami telepatycznymi, dlatego w wielu przypadkach dość późno zaczynają mówić, czasem dopiero w wieku trzech lub czterech lat. Mimo to, ich rodzice nie narzekają na trudności z porozumiewaniem się z nimi. Przeciwnie, dzięki swym Kryształowym Dzieciom uczą się komunikacji na poziomie umysłu. Do porozumiewania się z otoczeniem, poza telepatią, dzieci te wykorzystują własny "język migowy" i dźwięki (również piosenki).

    Niestety, zdarza się, że sposób komunikowania się Kryształowych Dzieci oceniany jest jako nieprawidłowy, co może prowadzić do błędnego zdiagnozowania autyzmu. Nie jest przypadkiem, że odkąd na świat zaczęły przychodzić Kryształowe Dzieci, liczba diagnoz stwierdzających autyzm osiagnęła rekordową wysokość. Choć Kryształowe Dzieci są w oczywisty sposób inne, czy trzeba te różnice uznawać za patologiczne? Różnica między dziećmi autystycznymi a Kryształowymi polega na tym, że te pierwsze żyją w swoim własnym świecie, a ich brak kontaktu z innymi ludźmi wynika z obojętności na możliwość komunikacji. W przypadku Kryształowych Dzieci jest wręcz przeciwnie – ich komunikacja jest najbardziej rozwiniętą formą porozumiewania się, a wysoki poziom ich wrażliwości i życzliwości każe im w naturalny sposób przytulać się do smutnych i nieszczęśliwych osób, żeby podzielić się z nimi swoim darem uzdrawiania. Czy takie zachowanie można nazwać obojętnością na drugiego człowieka i kontakt z nim?

    [url]http://www.integra.boo.pl/dziecinowejery.html[/url]

    Są obdarzone duchem wojowniczym, doskonale wyczuwają nieuczciwość i wiedzą, kiedy są okłamywane lub poddawane manipulacji. Buntują się przeciwko nieuczciwym sytuacjom w domu, w szkole i w pracy, i zrobią wszystko, żeby do nich nie dopuścić. Nie wstydzą się powiedzieć o tym, czego potrzebują

    Dzieci Indygo przychodzą na świat ze szczególną misją odmiany i uzdrowienia ludzkości. Mają wpływać na sposób myślenia, politykę, naukę a przede wszystkim na samych ludzi.

    Pierwszy raz termin ten został użyty w 1982 roku przez amerykańską autorkę Nancy Ann Tappe w jej książce pt. „ Understanding your life through color”. Opisywała w niej typy osobowości za pomocą kolorów intuicyjnie interpretowanych, a wśród nich kolor indygo jako typ dzieci specjalnie uzdolnionych, często nierozumianych oraz jak twierdzi autorka, mających szczególne zadania do wykonania na naszej planecie. Niemniej jednak pojęcie zakorzeniło się i zaczęło funkcjonować swoim życiem. Dalej zostało wielokrotnie użyte w literaturze. Kolejnymi zwolennikami i propagatorami teorii Dzieci Indygo byli Lee Caroll i Jan Tober.

    Dzieci Indygo cechuje specyficzny sposób zachowania – są niecierpliwe, szybko się nudzą, trudno jest się im przez dłuższy czas skupić na jednej czynności. Zwolennicy teorii tłumaczą ich wyjątkowość tym, że dzieci te mają, właśnie przez swój odmienny styl bycia, testować i naprawiać chociażby sztywne ramy systemu edukacji. Sceptycy teorii zaś zarzucają rodzicom brak odpowiedzialności i włączenia metod farmakologicznych. Spornym wydaje się nazewnictwo, bowiem pojęcie Dzieci Indygo staje się modne. Lekarze zaś system objawów niezwykle identyczny z definicją Dzieci Indygo, nazywają ADD zespół zaburzeń koncentracji lub ADHD zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi.

    Zwolennicy teorii Dzieci Indygo twierdzą, że są one szczególnymi osobami na tym świecie, zdają się być specjalnymi wysłannikami Wszechświata. Opisywane są jako nietypowe, o wyjątkowych zdolnościach, czasem również tych nadprzyrodzonych jak telepatia czy widzenie aury. Specjaliści od tego zagadnienia podają, że Dzieci Indygo apogeum swoich narodzin osiągnęły w latach 1970-1999. Stanowią one wyzwanie dla reszty ludzkości, np. dla jej sztywnych systemów edukacyjnych czy systemów żywieniowych, a jednocześnie przychodzą z misją ich naprawy. W wielu przypadkach są inspiratorami, modernizatorami, mają nowatorskie pomysły. Są też mocno uduchowione, czują więcej i widzą głębiej. Dzieci Indygo są otwarte, chętnie wchodzą na nowe ścieżki i dotykają nowych dla siebie tematów.

    Jak rozpoznać takie dzieci?

    Nie wysiedzą w szkolnej ławce, zignorują polecenie nauczyciela, wyprowadzą ekscentrycznym zachowaniem rodzica z równowagi, ale nikt nie odmówi im wysokiego ilorazu inteligencji. W połączeniu z twórczym myśleniem i żywiołowością stanowi to prawdziwie wybuchową mieszankę. Mają miliony pomysłów i wszystkie chcą zrealizować, jedynie brak im wytrwałości w ich realizacji. Wierzą w wyższe cele, to mali idealiści i demokraci, traktują wszystkich równo. W ich świecie ważne miejsce zajmują zwierzęta i rośliny. To dzieci niesamowicie empatyczne i hojne. Skupione na wielkich planach, marzeniach, ideach, często żyją w swoim świecie oderwanym od realiów takich jak choćby pościelenie po sobie przysłowiowego łóżka. Nie znoszą żadnych nakazów, zakazów, przejawu władzy nad sobą. Czasem, przez brak skupienia i konsekwencji, mają problemy w nauce, niemniej jednak poza szkolną ławą są ekspertami od niezwykłych umiejętności.

    Przez środowisko postrzegani bywają zazwyczaj jako ekscentrycy czy wręcz dziwacy. W szkole karane, strofowane, wyśmiewane. Ale w tym tkwi ich wyjątkowość i misja, prowokują ludzi do zastanowienia, ich idee mają inspirować innych do poszukiwania swojego prawdziwego „ja” . Niektórzy twierdzą, że Einstein, Edison czy Da Vinci mogli być jako mali chłopcy pierwowzorami Dzieci Indygo. Zatem potencjał tkwiący w tych nietuzinkowych umysłach może być ogromny.

    Dzieci Indygo mają fenomenalną pamięć. Je same frustruje brak zrozumienia, sztywne ramy, do których próbują być wtłaczane, ale i fakt, iż nie zawsze są w stanie wyrazić swoje idee. Zwyczajnie, jako dzieciom, brak im narzędzi do tego, jak chociażby terminologii. Wymagają dorosłych pewnych i stabilnych emocjonalnie, takich, którzy będą dla nich solidnym oparciem. Należy dodać, że literatura opisuje je jako niezwykle wrażliwe.

    Jak wychowywać Dziecko Indygo?

    Jak w przypadku wszystkich dzieci, także tych które nie są Indygo, rolą rodzica jest kochać, wychowywać, szanować, pomagać rozwijając dziecka zdolności,a także wspierać, chronić itp. W przypadku Dzieci Indygo obowiązują dokładnie te same zasady. Po stronie tych specjalnych oczekiwań zapisać z pewnością można wyrozumiałość dla ich odrębności, cierpliwość, pewnego rodzaju elastyczność, bowiem nie są to łatwe dzieci i czasem dorosłym sprawia trudność nadążyć za nimi.

    Wymagają też wysokiego stopnia stymulacji i pobudzenia. I jeśli nie mają tego zapewnionego, wówczas same próbują wprowadzić te elementy do swojego życia. Zabawa wspólna z rodzicami jest bramą do wyrażnia siebie, rozwoju, nauki, to prawdziwe drzwi do Wszechświata, do pojmowania jego fundamentalnych prawd, jak zasady dawania i otrzymywania.

    Dzieci Indygo mają przygotować Ziemię na zmiany, rodzice winni nie negować tego, tylko wsłuchiwać się w ich wizje i pomysły bowiem są one cenne. Prawdziwie kluczowym dla obu stron jest śmiech dystansujący od problemów. Carrol i Tober wspominają też o dostrzeganiu w swoim dziecku nie kopii siebie, a odrębnej osoby, ze swoimi inkarnacjami i misją w obecnym życiu, oraz okazywanie temu bezwzględnego szacunku.

    Dzieci Indygo potrzebują mniej zasad, reguł i nakazów, a więcej wzorców i przykładów, konkretnych w danej sytuacji. Jest ważne, aby pracować nad ich systemem etycznym, talentem i relacjami z ludźmi.

    Już przez swoją indywidualność, jak każdy człowiek, oddziałują na innych. Do tego jeśli dodać ich wyjątkowe pomysły i sposob odbierania rzeczywistości wymykający się z utartych konwencji, to jest to niewątpliwie grupa dzieci, które z pewnością odciskają mocno swoje piętno na otoczeniu.

    [url]http://horoskop.wp.pl/kat,1031711,title,Dzieci-Indygo,wid,15362771,wiadomosc.html?ticaid=110fac[/url]

    Dzieci Indygo – dar czy kara?

    7

    We Francji te dzieci określane są jako „Teflonowe", na Wyspach Brytyjskich – jako „Dzieci Tysiąclecia", w Rosji – „Dzieci ¦wiatłości”, ale najczęściej nazywane są „Dziećmi Indygo".

    Jakie one są?

    Według doktora psychologii Doreen Virtue (USA), łatwo je odróżnić od rówieśników. Są to dzieci z natury kreatywne,charakteryzują się wysoką inteligencją, stanowczym i wytrwałymcharakterem. Często widzą bardziej racjonalny sposób wykonania czegokolwiek, jednak otoczenie postrzega to jako naruszeniezasad. Stare metody wychowania na nich nie działają – zupełnie nie reagują na surowe środki wychowawcze, kary, groźby, czyupokorzenie.

    Dzieci indygo mają bardzo sztywny system poglądów, który nie da się zmienić przez wpływ zewnętrzny. Próby jakiegokolwiek wpływu na poglądy takiego dziecka prowadzą do agresji lub dozamknięcia w sobie. W przeciwieństwie do innych dzieci nie mają one absolutnych autorytetów, nie uważają za konieczne wyjaśnienia swoich czynów, uznają wolność wyboru, przy czym są w stanie podejmować właściwe decyzje, opierając się naintuicji.

    Ponadto dzieci indygo

    – często czują więź z roślinami czy ze zwierzętami, są wręcz zakochane w przyrodzie;

    – posiadają wysoki poziom empatii, zdolność do współczucia;

    – odczuwają nadzwyczajną potrzebę bezwarunkowej miłości bliskich osób, wymagają dużo uwagi, szukają prawdziwej, silnej i szczerej przyjaźni;

    – są altruistyczne, pragną pomóc światu w jakiejś wielkiej sprawie;

    – sprawiają wrażenie nietowarzyskich, jeśli przebywają w towarzystwie osób niepodobnych do nich;

    – skłonne do złych nawyków;

    – czują się starsze niż faktycznie są (tak jakby nie miały na przykład 13 lat, lecz 43);

    – mają wysoką samoocenę, są bardzo pewne siebie, niezależne i dumne, nawet w sytuacjach upokarzających;

    – w okresie dojrzewania skłonne są do stanów depresyjnych,często mają myśli samobójcze;

    – zdolne są do wściekłości i brutalności, jeśli napotykają na ścianę niezrozumienia i obojętności;

    – są osobami głębokiej duchowości, choć nie akceptujądogmatów religijnych;

    – nie znoszą sytuacji, kiedy są zmuszone do robienia czegokolwiek tylko dlatego, że „tak powinno być” lub „wszyscy tak robią”.

    Dla „innych” – specjalne warunki

    W wielu rozwiniętych krajach dziećmi Indygo zajmują się na poziomie państwowym. Nie jest to strata czasu ani wysiłku. Być może właśnie to „inne” pokolenie uratuje w przyszłości naszą cywilizację przed narastającym kryzysem.

    Skąd one do nas przychodzą?

    Niezależnie od aury naszych dzieci, nie są one rzeczywiście takie jak my. Na naszych oczach pojawiają się kiełki przyszłości, dla których powinniśmy stworzyć żyzną glebę.

    Dawniej potomstwo szło w ślady rodziców: syn rzemieślnika zostawał rzemieślnikiem, syn rolnika – rolnikiem, a syn prawnika – prawnikiem. Jednak dzieci nowych czasów mało są podobne do swoich przodków. Ludzkość postępuje do przodu i każde kolejne pokolenie jest bardziej rozwinięte, ma większe pragnienia i aspiracje, większy egoizm, niż mieli poprzednicy. Jest to naturalne prawo rozwoju ludzkości – sama natura w każdym pokoleniu popycha nas do przodu, zwiększając nasz egoizm i doskonaląc umiejętności.

    Jednak dziś wielu specjalistów, zaczynając od wychowawców w przedszkolach do profesorów uniwersyteckich, ledwie mogą zapewnić dzieciom informacje niezbędne do urządzenia ich życia.

    Jak je wychowywać?

    Istotą edukacji dziecka nie jest „napompowanie” jego głowy wiedzą, lecz łączenie z procesem zwanym życie, pomoc w znalezieniu odpowiedzi na pytania: co jest źródłem życia, dlaczego wszystko dzieje się tak, a nie inaczej, po co żyjemy, w czym mamy wolny wybór i czego wymaga od nas mądra siła natury. Naszym zadaniem jest pomóc im w znalezieniuodpowiedzi na te pytania.

    Najważniejszym elementem wychowania dziecka jest przykład dorosłych. Tylko wtedy, gdy nauczymy nasze dzieci praw, zgodnie z którymi funkcjonuje natura, gdy wyjaśnimy im, dokąd ona nas prowadzi i do czego zmierza, będziemy wówczas w stanie przekazać praktyczne narzędzia, które pozwolą im urządzić sobie życie w rzeczywistości, w której żyjemy.

    Dlatego też dzisiaj, kiedy w murach szkoły dziecko słyszy o wartościach altruistycznych – o przyjaznym stosunku do ludzi, wzajemnym wsparciu – a poza murami szkoły często widzi wręcz przeciwny obraz – dominację własnych, egoistycznych interesów nad wspólnymi – to doświadcza wewnętrznego konfliktu. O konsekwencjach tego konfliktu możemy przeczytać wsprawozdaniach statystycznych dotyczących przestępczości i depresji wśród uczniów, a więc wychowanie – to proces dwukierunkowy: aby wychować dzieci, najpierw musimy sami być wychowani prawidłowo. To, co przekazujemy dzieciom, powinno być równie ważne dla nas samych. Muszą to być wartości nieprzemijające, ponadczasowe.

    Jak i czego nauczać dzieci

    Proces uczenia się młodego człowieka podobny jest do niezwykłej przygody i podróży. Mylnie myślimy, że pojęciaabstrakcyjne, niepostrzegalne przez dorosłych, są tak samoniepostrzegalne także przez dzieci. Jednak widzimy, jak dobrze sobie radzą, w przeciwieństwie do swoich rodziców, z takimi„mądrymi” urządzeniami, jak komputer czy telefon komórkowy.

    Najważniejszym w edukacji jest fakt, że buduje się u człowieka prawidłowe postrzeganie rzeczywistości. Nasze dzieci różnią się od nas tym, że są już gotowe do postrzegania naszego świata materialnego jako świata przyczyn i skutków.

    Współczesne dziecko widzi, odczuwa cały wszechświat jako jeden jednolity obraz. A to z pewnością odzwierciedla się nie tylko w jego stosunku do nauczycieli i do najbliższego otoczenia, ale także do całego świata.

    Zgodnie z głównym prawem natury – prawem podobieństwa właściwości – tylko poprzez zmianę swoich wewnętrznych właściwości na podobieństwo do właściwości natury człowiek będzie w stanie osiągnąć równowagę z nią, a więc będzie w bezpieczeństwie i doskonałości. Ponadto konieczne jest, aby dziecko w procesie swojego rozwoju uzyskało wiedzę na temat natury wszechświata, bo to jedyny sposób na spełnienie jego wewnętrznych aspiracji. Niespełnienie tej naturalnej potrzeby prowadzi do wewnętrznego kryzysu, a to skutkuje lekceważeniem nauczycieli, bezsensowną brutalnością i zażywaniem „wypełniaczy” innego rodzaju – narkotyków itp. W związku z tym nauczanie praw natury powinno być rozpoczęte w młodszym wieku, gdyż to co zostało przyswojone w dzieciństwie, prowadzi człowieka przez całe jego życie.

    Nabyta wiedza czyni go integralną częścią natury, a zatem dla własnego bezpieczeństwa nie będzie już potrzebował studiowania technik karate i judo. A jeśli tej wiedzy nie otrzymuje, to sama natura buntuje się przeciwko niemu, a nie „wrogowie” czy zły los. Poprzez wychowanie młodego pokolenia na bazie tych zasad przekażemy im najlepsze, co mogą dać rodzice swoim dzieciom.

    [url]http://www.kabbalah.info/pl/life-love-&-family/kabbalah-&-relationships/dzieci-indygo-%E2%80%93-dar-czy-kara[/url]

  • s_majda pisze:

    Rozbudowałem cześć z tych Intencji. Przykładowo:

    „ intencje dot. mojego, mojej Duszy, całej naszej istoty, bytu, tworu i poza nimi na wszystkich poziomach egzystencji m.in. wychowywania(nie), karmienia(nie), mycia(nie), podcierania(nie),przewijania(nie), usypiania(nie), zabawiania(nie), bawienia(nie) się, opiekowania(nie) się, organizowania(nie)życia, proszenia(nie), błagania(nie) o zdrowie, życie, wszystko co najlepsze(nie) i nie tylko dla wszelkiego rodzaju, poziomu, rangi, płci, naszych dzieci, synów, córek a w tym rozmaitych m.in. naszych i cudzych dzieci w randze bogów, półbogów, assurów, żywych bogów, bogów astralnych, matek boskich, mesjaszy, kosmitów i wszelkich innych znanych tobie Boże Dawco Życia i nie tylko oraz naszego doświadczania(nie) tego skutków. „

    Intencji jest ze 20, zrobiłem 3 In. Głowa pęka, serce boli ale czuje że ono mocno się rozświetla, rośnie

    W dalszym ciągu nie rozumie dlaczego taka reakcja? Przy pisaniu In wypłakałem ze szklankę łez. Potem głowa i przede wszystkim serce rosło… Dlaczego tak takie zwykle In działają? Nie rozumiem.

    [08:07:21] {z otrzymanego listu}Sławomir Majda: No właśnie bo nie miałeś tego kiedyś a Twoja Dusza nie miała tego w wielu jej wcieleniach. Musiało tego Duszy brakować. Wojsko, geje, wyjazdy na wojny, karawany itp. Ojciec jak wyjechał to wracał po 2 latach. To kiedy był czas na rysowanie bajek dzieciom?